Jerzy Pilch - "Inne rozkosze"

  Po lekturę sięgnąłem zupełnie przypadkowo. Po prostu nagle chciałem przeczytać cokolwiek Pilcha i wybór padł na tę książkę. "Inne rozkosze" to opowieść o człowieku o nazwisku Kohoutek, z zawodu weterynarz. Postać nie jest oporna na wdzięki dam i folguje sobie, kiedy tylko może. Nie myśli o zobowiązaniach, nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich poczynań. Liczy się stan emocjonalny, który zmusza do częstych poszukiwań kolejnych "dam serca". Bawidamek zapomina że gdzież została rodzina, czyli zona i dzieci. Wszystko idzie po jego myśli, ale kiedyś musi być koniec sielanki. Do rodzinnego domu mężczyzny przyjeżdża aktualna kochanka. Czy z tego może wyniknąć coś dobrego?

 Pewnie w zamyśle autora miało być zabawnie. I tak było (mniej lub bardziej).  Pilch jednak ograniczył tę opowieść, narzucając jej ciasne ramy. Dusiłem się w trakcie czytania. Brakowało mi powietrza. Opowieść była momentami nudna. Całość również wypada zbyt blado. Od cenionego pisarza spodziewam się trzęsienia ziemi. A dostałem misz - masz stworzony nie wiadomo po co. Trochę to filozofowanie po góralsku, ale z tą różnicą, że ks. Tischner robił to doskonale. 

 Duży plus za obserwacje ludzkich zachowań i zarysowanie świata. W tej kwestii Pilch niezmiennie pozostaje mistrzem. Ta książeczka nie jest z pewnością najlepszym dziełem pisarza. Ale warto po nią sięgnąć, celem porównania z innymi utworami. Do mnie humor autora płynący z tej historii nie przemawia. Trochę się zawiodłem.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...