Karolina Wilczyńska - "Jeszcze raz, Nataszo"

 Karolina Wilczyńska jest mi doskonale znaną autorką dzięki swoim poprzednim powieściom, które przeczytałem z wielką przyjemnością i które zapadły mi w pamięć. Autorka nie obawia się podejmowania trudnych tematów, relacji międzyludzkich, toksycznych związków. Sięgając po książki jej autorstwa wiem, że dostaję prozę na wysokim poziomie, przemyślaną i dopracowaną.

 "Jeszcze raz, Nataszo" to niezwykle absorbująca, ale również gorzka opowieść. Sama fabuła nie jest skomplikowana. Tytułowa Natasza dostaje upragniony rozwód i....Poznajemy jej całe życie, od dzieciństwa, często pokręcone, z własnymi wyborami, zdarzeniami. Autorka wspaniale oddała to, co czuła Natasza, a czytelnik czyta wspomnienia w narracji pierwszoosobowej.

 Nie można nie współczuć tej kobiecie, która jest taka...zwyczajna, a mnie kojarzyła się z wieloma znanymi mi osobami. Kto z nas nie zna "Nataszy" ? Imię jest tutaj nieważne, ale ważne są konkretne wydarzenia, budujące mozaikę jej codzienności, utkaną z sekund, minut, godzin i lat. Natasza nigdy nie pragnęła niczego złego, miała można powiedzieć pragnienia dostosowane do rzeczywistości, wspaniałego męża Dariusza, wielki dom i złudzenia, którymi się karmiła. 

 "Jeszcze raz, Nataszo" przeczytałem w ciągu kilkunastu godzin. Historia bohaterki uzależniła mnie od siebie, ale także wydała mi się bolesna. Autorka niczego nie lukruje, nie pokazuje cukierkowatego świata tam, gdzie go nie ma. Potęga tej książki to jej autentyzm i możliwość identyfikowania się każdej kobiety z Nataszą. Tytułowa postać jest głosem tysięcy kobiet. Tylko ona "przemawia", nie boi się konsekwencji swoich wyborów, potrafi przyznać się do błędów.

 Na uwagę zasługuje również przyciągająca wzrok okładka, oraz jej wykonanie. Jest półtwarda, a na dodatek większa o kilka milimetrów od tekstu.Niezwykle solidne wykonanie.

 Książka może się okazać doskonałą drogą "do oświecenia" dla mężczyzn, nie potrafiących zrozumieć swoich partnerek czy żon. Pisarka idealnie opowiedziała historię kobiety chcącej kochać, wierzącej w miłość i w bajkę "żyli długo i szczęśliwie". Oczywiscie poznajemy jej "wersję wydarzeń". To spowiedź współczesnej kobiety mówiącej ustami rzeszy innych. Serdecznie polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...