"Tajemnica Filomeny" - Martin Sixsmith




  W chwili, w której usłyszałem o tej historii, wiedziałem że muszę ją przeczytać. W weekend rozpocząłem czytać e-booka, oraz wybrałem się na film pod tym samym tytułem, który zrobił na mnie duże wrażenie, aczkolwiek jest tylko zarysem całej książki. 

 Poznajemy nastoletnią Filomenę, która zachodzi w ciążę i zostaje skierowana do Roscrea, w hrabstwie Limerick, co ma uchronić rodzinę przed wstydem ujawnienia narodzin można powiedzieć bękarta w oczach wielu ludzi. Zakonnice prowadzący dom dla tych kobiet, nie pozwalają im rodzić ze znieczuleniem, wiele kobiet i dzieci umiera w trakcie porodu, nie mogąc znieść bólu rodzenia. Siostry nie podają żadnych środków uśmierzających ból, wmawiając młodym kobietom, że to część ich pokuty za grzech rozpusty. Dziewczyny milczą i robić to, czego żądają od nich siostry. Często po narodzinach pozostają przez kolejne lata pracując ciężko dla zakonnic, co ma być odpłatą za ich przyjęcie i skromne utrzymanie. Kobiety są manipulowane i wmawiane są im teorie, w które wierzą. Każdy bunt zostaje ugaszany. 

 Zakonnice prowadzą również adopcje dla bogatych mieszkańców, głownie z USA przyjmując duże pieniądze i wchodząc w układy nie będącymi do końca legalnymi. Anthony jest synem Filomeny i jednocześnie od dziecka przyjaźni się z Mary – córką przyjaciółki Filomeny, która podziela jej los. Razem wzrastają, ale niestety dzieje się coś, co powoduje duży niepokój w domu zakonnym. Filomena dowiaduje się, że jej dziecko oraz Mary mają zostać oddane do adopcji. Sama kobieta p[od przymusem podpisuje stosowne dokumenty, w których zrzeka się syna i oświadcza, że nie będzie nigdy go poszukiwała.  Anthony i Mary trafiają do bogatej rodziny w Stanach Zjednoczonych. Na tym zakończę, nie chcąc pisać zbyt wiele o tej historii, która mną wstrząsnęła. 

  Przy „Tajemnicy Fiolomeny” nie można przejść do porządku dziennego i przeczytać jej jak zwykłą powieść. Historia została oparta na faktach, została podparta fotografiami i kopiami dokumentów. Nie spodziewałem się tak dużych emocji w trakcie czytania. Anthony już w czasie narodzin został zakazany na przegraną, mimo że w życiu i w pracy zaszedł wysoko. Każdy, kto zna podstawy psychologii, zdaje sobie sprawę z faktu, w którym wynika że tacy ludzie ciągle poszukują nowych bodźców i akceptacji. Nie są zdolni to budowania prawidłowych relacji z otoczeniem, ubierają maski i prowadzą walkę sami ze sobą. Autor doskonale nakreślił postacie i ich wrażliwości psychologiczne. Historia porusza problem akceptacji, samotności, ale również potrzebę odkrycia prawdy bez względu na cenę, którą przyjdzie za tę prawdę zapłacić. W tej historii nie można nie oceniać. Ktoś sprawił, że umiera człowiek chory na AIDS. Można powiedzieć, że jest sam sobie winny. Czy oby na pewno?

 A gdyby inaczej potoczyło się jego życie i kiedy miałby możliwość wyboru i od dziecka miał poczucie bezpieczeństwa, czy wtedy by jego życie wyglądało inaczej? A co instytucjami kościelnymi, które ukrywały prawdę, albo pytane zakonnice nabierały wody w usta. Ta mądra książka pokazuje, co rządzi światem. Oczywiście, niczego nowego nie odkryjemy, ale możemy się wybudzić z pewnego letargu. 

 Czytając historię Antoniego, przechrzczonego na Michaela poznawałem życie człowieka silnego, ale jednocześnie nieudolnie poszukującego pomocy. Większość swojego życia pracował dla Republikanów, którzy potępiali takich, jak on. Co wtedy czuł? Kocham takie historie. Mądre, ale surowe, ciekawe, ale nienarzucające nam niepotrzebnego patosu. Polecam każdemu, kto jest wrażliwy na innych. To mądra i arcyciekawa książka. Takich historii się nie zapomina. Szkoda tylko, że nie kończy się szczęśliwie.Polecam!!!!

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...