"Dzienniki 1945 - 1950" - Agnieszka Osiecka




   Kto z nas nie lubi zaglądać innym przez ramię, poznając skrywane tajemnice, a także emocje zaklęte w słowach spisanych w zeszytach w kratkę. Agnieszka Osiecka nigdy nie była osobą tuzinkową. Wybijała się z szarości miejsca, które na swój sposób było kolorowe, ale czasy już do takich nie należały. 

   Do tej książki trzeba podejść w sposób, na jaki Osiecka sobie w pełni zasługuje. Z szacunkiem i nabożeństwem. Chyba nie ma w Polsce człowieka, który nie zna jej twórczości, który nie zetknął się z nią przez jej utwory. Sięgając po pamiętniki, sięgamy po coś bardzo prywatnego, przez co lepiej poznajemy tę niezwykłą postać. 

  Dzienniki pisane są od młodych lat powojennych.  Poznajemy młodą dziewczynę, która ma niespożyte pokłady energii. Uczy się kolejnych języków, ale zdolności intelektualne to nie wszystko. Dziewczyna interesuje się sportem. Kocha pływanie. Ciągle jest żądna walki, ale zawsze jest to walka fair. Dojrzałość emocjonalna chroni ją przed złymi wyborami.

  Czytając dzienniki nie miałem przekonania, że pisze je nastolatka. Teksty są dojrzałe, przemyślane, ale nie dla świata. A przecież Osiecka nie pisała ich pod publikę. Wręcz przeciwnie. Jestem przekonany, że chroniła swoją prywatność, nie pozwalając na zbytnie wchodzenie w prywatne strefy życia tym, którym nie ufała. 

  Agnieszka Osiecka urodziła się i dojrzewała w trudnych czasach, zarówno politycznych, jak społecznych. To jednak nie złamało jej charakteru i spojrzeniu w życiu na trudne sprawy. Z pewnością nie zdawała sobie sprawy z tego, kim będzie, nie była w pełni świadoma swoich talentów, jakie nosiła w sobie. Jej upór i samodyscyplina pozwoliła jej wypłynąć na samą górę, stając się bożyszczem tłumów za życia i po śmierci. 

  Dzienniki to swojska opowieść o tym, co ważne dla autorki, o jej obserwacjach i przemyśleniach. Ten krótki okres pięciu lat pozwala czytelnikowi wyrobić sobie zdanie na temat tego wąskiego czasu w jej życiu. Niezwykle trudno jest ocenić ten czas w życiu autorki. Trudno powiedzieć, aby był on szczególnie burzliwy. Ale z pewnością był dla niej szczególny. Ludzie pokroju Osieckiej potrafią zaczarować świat, a świat im na to pozwala. Ważne jest to, co Agnieszka pisze „między wierszami”. Już wtedy pisała swoje wielkie teksty, jakie my – czytelnicy – musimy próbować odkryć w dziennikach. I tego życzę sobie i każdemu, kto sięgnie po dzienniki. Serdecznie polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...