"W niebie na agrafce" - Grodzka-Górnik Iwona

Z okładki:
WCIĄGAJĄCA HISTORIA RODZINNA Z TAJEMNICĄ I ROMANSEM W TLE
 Zuzanna Kostecka ma 28 lat, pracuje w banku i sama wychowuje czteroletniego Łukasza. Z zamiłowania jest malarką, ojciec jednak skutecznie odradził jej Akademię Sztuk Pięknych, na która chciała zdawać po maturze. Uznał, że córka musi mieć porządny zawód. Zuzanna jest w szoku, gdy przypadkiem odkrywa, że ukochany tata nie jest jej biologicznym ojcem. Domyśla się, że zdolności plastyczne odziedziczyła po tym prawdziwym – malarzu – który w stanie wojennym przepadł bez wieści. Postanawia go odnaleźć. Jedyny trop prowadzi do Włoch, gdzie Zuzanna trafia na szajkę fałszerzy obrazów. A przy okazji poznaje swoją wielką miłość…

 Przyznaję się bez bicia, że pewnie bym nie sięgnął po te książkę, gdybym nie usłyszał w radiowej audycji, w której autorka była gościem wspólnie z Jakubem Winiarskim - redaktorem naczelnym Nowej Fantastyki. Mianowicie chodzi o fakt ukończenia kursu kreatywnego pisania, w którym aktualnie uczestniczę. Z góry założyłem, że jest to historia stworzona dla kobiet. Ale zwyciężyła ciekawość, co prezentuje sobą absolwentka takowego kursu. Smaczku dodawał fakt, że w audycji udzieliła wywiadu wspólnie z pisarzem, który prowadzi kurs i był jej mentorem, a aktualnie ja mam przyjemność być pod jego skrzydłami. Tak więc rozpocząłem czytanie i mimo wcześniejszych obaw powieść mnie wciągnęła. Podoba mi się historia, w której nie brakuje wątków sensacyjnych. Jest miłość, która rodzi się w najmniej oczekiwanym momencie, jest napięcie i wszystko co zasługuje na miano dobrej książki. Autorka wprowadza wątki poboczne, co jest plusem w powieści. Niezręcznie jest mi pisać o książce dla kobiet w ten sposób, ale podobała mi się historia Zuzanny. Napisana z lekkością, a dodatkowym plusem jest umieszczenie części akcji poza granicami kraju. Każda strona i każdy rozdział jest przemyślany, dialogi są ciekawe i wciągające. Lekkość pióra jakie posiada pisarka jest powalający. Nie brakuje scen które bawią, ale są również takie które wzbudzają refleksję. Każdy znajdzie coś dla siebie. Z całym przekonaniem muszę stwierdzić , po raz kolejny bijąc się w piersi że nie należy oceniać książki po okładce. W tym wypadku trudno jest uwierzyć, ze mamy do czynienia z debiutem literackim. A właśnie tak jest. Polecam nie tylko kobietom.

Audycji możemy wysłuchać pod tym linkiem. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...