"Posiadłość w Portovenere" - Jacek Ostrowski

Z okładki:
Jeśli masz czyste sumienie – śpij spokojnie. Jeśli jednak wyrządziłeś zło, uważaj. Przeszłości nie da się wymazać. Grzechy nie zostaną odpuszczone. Nie licz na Sąd Ostateczny, bo jeszcze za życia może cię spotkać kara. Wystarczy, że jedna z twoich ofiar wejdzie w układ z mężczyzną, o którego istnieniu wolałbyś nie wiedzieć.
Młoda skrzypaczka, Carla, po śmierci matki przyjeżdża do Portovénere. Tu, w posiadłości na wzgórzu, mieszka jej wuj, John Lorusso. Z początku nieufny, szybko przekonuje się do dziewczyny. Ona także zaczyna darzyć go ciepłymi uczuciami. Gdy więc zauważa, że wuj, wykazując oznaki obłąkania, czasem dziwnie się zachowuje ─ postanawia mu pomóc. Niebawem jednak sama zaczyna doświadczać niezwykłych wizji, które powodują, że każdy kolejny dzień w posiadłości starego wuja staje się przekleństwem. Przekonana o chorobie psychicznej pragnie jak najszybciej uciec z miasta. Ale to nie jest takie proste…

  Trudno jest mi jednoznacznie powiedzieć, czy książka przypadła mi do gustu, czy tez nie. Magiczna okładka przyciągnęła mój wzrok i liczyłem na wielkie tajemnice, duchy i ciemne postacie. Uwielbiam historie z domami, w których straszy, w których skrzypi podłoga.  Nie do końca przekonał mnie styl, jakim operuje autor. Zbyt często jest zbyt drobiazgowy w kolejnych scenach, co z czasem mnie znużyło. Wiadomo, łatwo jest krytykować, ale brakuje mi jednak w tej książce większych tajemnic i napięcia, które jest, z tym że ja mam zapotrzebowanie na większa ilość adrenaliny. Na duży plus zasługuje umiejscowienie historii poza Polską. Książkę możemy również umieścić w sferze fantasty. Mamy elementy horroru, jest napięcie, jest tajemnica. Można powiedzieć , że wszystko jest co powinno być w dobrej książce. Ja czuję jednak pewien niedosyt w sferze rozwinięcia tajemnic i przesyt w zalewających mnie szczegółach. Drażniło mnie to momentami, ale prawdopodobnie wynikało to z lektury którą czytałem przed tą książką. Często przekonuje się, że zamykanie jednego świata i zbyt szybkie wchodzenie w drugi nie jest dobrym wyborem.

  Moja ogólna ocena jest pozytywna, chociaż nie będzie to najwyższa nota. W skali ocen szkolnych 1 do 6 oscyluje między 4 do 4+. Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Oczywiście że warto. Myślę, ze wielu osobom przypadnie do gustu. Kto chce spotęgować wrażenia, niech czyta wieczorem, w ciszy, przy małym oświetleniu. Wiem to z autopsji. Treści odbierania tekstu zależny od miejsca i pory dnia, a także od otoczenia. "Posiadłość..." należy czytać w ciszy, gdy za oknem jest ciemno.. Wtedy z pewnością czytelnik wydobędzie wszystkie smaczki, jakie są w tej powieści. Ja niestety czytałem w ciągu dnia i w hałasie. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...