Starsza pani wnika - Anna Fryczkowska

   Autorka nie była mi wcześniej znana, ale z pewnością to się zmieni. Czytałem wiele pozytywnych recenzji o poprzedniej powieści kryminalnej "Kobieta bez twarzy", dobrze przyjętej przez czytelników. Kiedy pojawiła się okazja, bez zastanowienia wybrałem wśród proponowanych tytułów najnowszą powieść Anny Fryczkowskiej. Sama autorka jest z wykształcenia italianistką, wcześniej imała się rożnych zajęć. Była kelnerką, sekretarką, tłumaczką, reporterką i redaktorką. "Kobieta bez twarzy jest jej czwartą powieścią. Nie mam porównania z poprzednimi, ale...Może od początku.


   Czytanie książki zakończyłem w sobotę, ale potrzebowałem czasu aby zebrać myśli i napisać to co czułem. Dlatego czynię to dzisiaj. Chyba już jestem gotowy. Autorka stworzyła zgrabnie napisany kryminał z dużą dawką humoru. Już na pierwszych stronach zostanie popełnione morderstwo. Zostaje zamordowany nauczyciel języka angielskiego. Do tego ktoś morduje koty na warszawskim Żoliborzu. Autorka przedstawia nam kolejne postacie, różniące się od siebie temperamentem i zasadami. Poznajemy trzy starsze panie, ciapowatego Jarka - detektywa amatora i inne osoby, które przewijają się przez kolejne strony i są elementami tej historii. "Starsza pani wnika" to doskonała komedia pomyłek z trupem w tle. Mam wrażenie, że w tej książce nie ma słowa, które by można było wykasować. Wręcz przeciwnie. Autorka świetnie buduje napięcie, umysł pracuje w pełni i jest coś jeszcze. Autorka bawi się z czytelnikiem. Tutaj nic nie jest oczywiste, a kiedy wydaje się czytelnikowi, że sam jest nakierowany na rozwiązanie zagadki spotyka go rozczarowanie. Przegrywa z umysłem autorki, która się bawi z nim w kotka i myszkę. A to jest już wyższa szkoła stosowana przez autora. Książka wciąga. Wciąga historia, która momentami śmieszy, a w innych momentach niesie refleksje. Kolejnym plusem jest wielowątkowość, ale nie mamy możliwości pogubić się w maneandrach kolejnych scen i biegu wydarzeń. Podoba mi się także szybkość scen, które nie są przesadnie wydumane i sztuczne. Są naturalne, a mnie się wydaje że starsze panie znam z ulicy. Autorka pozwala nam polubić te postacie i poszukać wśród znajomych postaci podobnych w naszym otoczeniu. Sumując odkryłem kolejną rodzimą autorkę, która nie ustępuje talentem zagranicznym, często przereklamowanym pisarzom. Warto przeczytać. Ale uwaga. Książka wciąga, a my po jej przeczytaniu przez jakiś czas będziemy odczuwali strach przed staruszkami. To skutek uboczny tej kryminalnej komedii. Serdecznie polecam!

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...