"Cichy wielbiciel" - Olga Rudnicka

Z notki wydawcy:

Przekonaj się, jak cienka jest granica między uwielbieniem a nękaniem.

Julia jest zwyczajną dziewczyną. Skończyła studia, pracuje, zakochała się. Gdy dostaje bukiet kwiatów od tajemniczego wielbiciela, jest podekscytowana i zaintrygowana. Wiersze, kolejne kwiaty i wiadomości zaczynają ją najpierw niepokoić, a potem przerażać. Nikt nie rozumie jej strachu. Przecież posiadanie wielbiciela jest takie romantyczne. Jak uwolnić się od stalkera, gdy nie wiesz, kim on jest? Ale on wie wszystko o tobie. Wie, gdzie mieszkasz, gdzie pracujesz... i wie, jak zniszczyć twoje życie.

  Olga Rudnicka totalnie mnie zaskoczyła. Autorka zafundowała mi jednodniową, literacką, ekstremalną  jazdę bez trzymanki. Tyle trwało czytanie tej książki.  Teraz rozumiem, co czuła kiedy parę dni temu opowiadała  na spotkaniu autorskim o tym, że płakała w czasie pisania  "Cichego wielbiciela". Młoda, piękna i zdolna autorka znana z humorystycznych kryminalnych opowieści stworzyła książkę zupełnie inną niż do tej pory. Kiedy przekładałem kolejne stronice książki, wtedy targały mną sprzeczne stany. Byłem wściekły, aby po chwili współczuć i główna postać stała mi się bardzo bliska.  Może wynikało to z faktu, że sam blisko dwa lata temu padłem ofiarą staltkingu? Ale dla mnie wszystko dobrze się skończyło. Doskonale oddany realizm sytuacji i świetnie naszkicowany profil psychiczny Julii. Poznajemy dziewczynę uśmiechniętą, radosną i szczęśliwą, a rozstajemy się z ... no właśnie. Autorka w książce nikogo nie oszczędza. Ani Julii, ani jej rodziców, czy tez Pawła - swojego chłopaka. Postacie są dopracowane i bardzo prawdziwe, dobrze wkomponowane w polskie realia współczesności. A sama tematyka stalktingu jest dobrym pomysłem i są potrzebne książki głośno mówiące o tym zjawisku. Cieszę się, że autorka wyszła poza swoje dotychczasowe ramy, próbując czegoś nowego. Jak się przekonałem, doskonale się obroniła w innym gatunku niż kryminał. Ale czego innego można się spodziewać po autorce siedmiu bestsellerów? Serdecznie polecam!!!

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...