"Pamiętnik młodego ekonomisty. Część I" - Paweł Dub

  Długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Ale w końcu znalazłem czas i otworzyłem e-booka. Wtedy zrozumiałem, że dawno nie czytałem czegoś takiego. Historia trzydziestopięcioletniego mężczyzny, który ledwo kończy studia i jakimś cudem otrzymuje dobrą pracę. Pierwsze strony mnie irytowały, gdyż autor postawił na codzienne wpisy młodego człowieka, a na początku są one krótkie i niewiele wnoszą do treści. Ale to przemyślny wybieg autora. Okazuje się, że na kolejnych stronach jest coraz lepiej. Autor doskonale żongluje  czytelnikiem, wprowadzając go w  doskonały nastrój sprawą młodego mężczyzny, który wpada w wir pracy w wielkiej korporacji i jak się okazuje, to co go spotyka czasami wyprowadza z równowagi otoczenie, innym razem nasz bohater staje się prawie celebrytą. Paweł Dub miał ciekawy pomysł, aby z humorem ukazać życie w miejscu, gdzie każdy walczy o pracę i stanowisko. Z chęcią sięgnę po kolejne części "Pamiętnika...". Nie wiem, ile z tego teksu autor pisał na podstawie własnych doświadczeń, a ile jest fikcja, ale tak czy inaczej  jest w "Pamiętniku" pewna świeżość. Ciesze się, że są ludzie którzy wierzą w to co piszą, a my czytelnicy potrafimy to odebrać i przyjąć. . Autorowi życzę samych sukcesów, a czytelnikom docenienia twórczości Pawła. 

  Dla czytelników mamy dwa egzemplarze recenzenckie, przesłane przez wydawnictwo e-bookowo. Osoby, które jako pierwsze wyrażą chęć przeczytania i zrecenzowania książki, niech zostawią w komentarzach swojego e-maila. Autor osobiście prześle plik w wybranym formacie.

31.10 Wioska przekletych

 Od dzisiaj można nabyć nową odsłonę antologii Halloween II -"31.10 Wioska przeklętych".  Jak zwykle Kinga Ochendowska stanęła w pełni na wysokości zadania, serwując czytelnikom nowe opowiadania autorów znanych z pierwszej części sprzed roku, a do tego tomiku zostały dołaczone opowiadania autorów, którzy uczestniczyli w konkursie zorganizowanym w celu dania szansy nowym piszącym. Wśród autorów znajdziemy postacie znane z blogów - Kamila Czepiela i Andrzeja Paczkowskiego, którzy napisali wspaniałe teksty, które można przeczytać. Na 344 stronach znajduje się 27 opowiadań, które łączy miejsce - Strzyżewo - tajemnicza wioska na południu Polski. Jest tajemniczo i strasznie. Rzecz jasna antologia jest dostępna bezpłatnie w formie e-booka w formatach e-pub oraz mobi w księgarni Virtualo. Życzę przyjemnej lektury. 




"Obce dziecko" - Alan Hollinghurst

  Książka, o której napiszę jest z pewnością inna niż większość tych, które czytujemy na codzień. Napisana z wielkim rozmachem nowa powieść jednego z najwybitniejszych pisarzy angielskich i jak się okazuje przedstawiciela literatury gejowskiej jest w moim odczuciu dziełem, które zasługuje na wyróżnienie. Gdy zamawiałem tę powieść u Wydawcy, sugerowałem się opiniami na zagranicznych serwisach i opiniami recenzentów i krytyków literackich. Nie znałem wcześniej dorobku literackiego Hollinghursta, ale coś mnie ciągnęło do tej książki. W Polsce zostały wdane wcześniej dwie jego książki, niestety aktualnie prawie nie do zdobycia.

 Obce dziecko" jest lekturą której akcja toczy się na przestrzeni parędziesięciu lat. Postacią, którą autor wysuwa na piedestał jest Cecil Valanc. Cecil jest poetą, któremu za życia nie udaje się jednak wypłynąć na szerokie wody w strefie autorskiej.  Nadchodzi jednak czas kiedy jego wiersz "dwa akry" zostaje zauważony i analizowany na różne sposoby przez krytykę i tych, którzy go znali. Cecil staje się pewną ikoną dla ludzi, którzy go pamiętają, którzy się z nim stykali. Homoseksualne skłonności poety i osób mu bliskich zostały przedstawione ze smakiem i dużą dawką subtelności. Ta książka należy do tych, które ja nazywam "kodowanymi". Autor wprowadza kolejne osoby, odkrywając powoli zależności między postaciami i bawi się nimi niczym kukiełkami, czasami wprowadzając zbyt duży chaos w treści, ale co nie przeszkadza, ale jeszcze bardziej wciąga. 

 Powieść ma wiele przesłań i warstw doskonale na siebie się nakładających.  Można wyczuć perfekcyjne odbicie wyczucia dobrego stylu autora, który prowadza kolejne sceny niczym grę w teatrze. Pisarz ma swoiste, angielskie poczucie humoru co jest uwidocznione w tekście. Książka jest dowcipna, inteligentna, ale to nie wszystko. "Obce dziecko" uzależnia i z pewnością nie pozwoli, aby szybko o niej zapomnieć. Alan Hollinghurst wprowadza nas w inny wymiar literatury, naprawdę z górnej półki. Osoby, którzy nie akceptują wątków gejowskich z pewnością w tym wypadku się się nie zawiodą. Są takowe, ale opisane ze smakiem i wyczuciem. To książka o pożądaniu, przemijaniu, o pamięci i tęsknocie o człowieku, który odszedł, ale ciągle żyje we wspomnieniach dzięki swojej spuściźnie literackiej. Autor zbudował pięknie świat, w którym żegluje, a my chętnie wsiadamy na jego statek i płyniemy z nim. Piękna książka. Serdecznie polecam.

Za egzemplarz dziękuję Panu Arturowi z Wydawnictwa

Kiedy rodzi się nowe dziecko...

 Zaczynałem pisanie i przerywałem. Męczyło mnie to, ale jednocześnie nie potrafiłem bez tego żyć. Opowiadanie na Halloween II napisałem pięć minut przed terminem oddania. Od kilku miesięcy miałem jakiś dziwny stan niemocy twórczej. Niby coś tam pisałem, ale to nie było to. Przeżyłem załamanie, kiedy zrozumiałem że moja druga powieść nadaje się wyłacznie do przerobienia tekstu, a raczej napisania od początku. I tak właśnie będzie teraz... pisze powoli, delektując się każdym zdaniem i słowem. Celebruję chwile uruchamiając wodze wyobraźni. Smakuję każde słowo. Dziwne jest to, jak podchodzę do pisania rok po wydaniu debiutanckiej powieści. Zrobiłem krok milowy, mam nadzieję że w dobrym kierunku. Mam to szczęście że ostatnio czytam dobre książki, które wiele wnoszą do mojego pisania. I ja mam zamiar napisać WARTOŚCIOWĄ powieść, nie kolejne czytadło, których są setki na rynku. Tym razem do sprawy podszedłem rzetelnie. Zrobiłem plan książki. Oczywiście wiele się zmieni a trakcie pisania, ale zawsze jednak coś zostanie z tego, co mam pierwotnie do przekazania. A efekt końcowy? Mam nadzieję, ze mnie tym razem zadowoli. 



 
Nie jestem asertywny. Ciągle sobie powtarzałem, że nie zakupię żadnej książki (szczególnie Doroty Masłowskiej). Wystarczyła wizyta w Empiku i wyszedłem z własnym egzemplarzem książki. Nie wiem jak to się stało. Znalazłem się tam celem zakupienia drobnego prezentu dla znajomej, a wyszedłem z książką. Niepotrzebnie otworzyłem i przeleciałem wzrokiem kilka linijek. Masłowska mnie przywołała.  Nie lubię takich dni. Jestem słaby, a przecież mam stosy do czytania.


"Przewrotnośc dobra" - Jolanta Kwiatkowska

  Pamiętam dokładnie dzień, kiedy napisała do mnie autorka z zapytaniem, czy zechcę przeczytać "przewrotność dobra". Potrzebowała oceny tekstu, gdyż wtedy miała problem ze znalezieniem wydawcy, który jej zaufa i wyda właśnie tę, ważną dla niej książkę. Zgodziłem się od razu, tym bardziej że w owym czasie byłem na Podkarpaciu i miałem mnóstwo wolnego czasu. Tekst wgrałem na Kindla i zabrałem się za czytanie. Przyznaję, że wtedy w trakcie lektury poczułem się dziwnie...Autorka znana mi wcześniej z typowo kobiecej literatury napisała nagle coś zupełnie coś innego, z czym wtedy nie potrafiłem jej utożsamiać. A jednak....nasze prywatne rozmowy wiele mi wyjaśniły i zrozumiałem, że ta książka jest potrzebna jej, mnie i z pewnością setkom innych ludzi. Ta opowieść to gra z  czytelnikiem i powolne odkrywanie kart powoli, a czasami zbyt szybko.

  Poznajemy Dorotę Cichocką i obserwujemy jej życie, a obserwacja szybko przestaje nam wystarczać. Jola Kwiatkowska doskonale zna się na ludzkich zachowaniach, budując fantastycznie otoczenie i wprowadzając postacie, z którymi wchodzi w interakcje. Dorota ciągle poszukuje siebie, swojej kobiecości, seksualności, miejsca w świecie. Cichocka walczy, ale robi to aby zrozumieć dlaczego tak się dzieje i wywalczyć dobre miejsce dla siebie w złym świecie. Dorotka jest współczesnym Prometeuszem, co zostało perfekcyjnie ukazane w powieści.

 "Przewrotność dobra" to nie zwykłe czytadło, ale książka o wielkim ładunku emocjonalnym połączonym z doskonałym piórem autorki. Czyta się szybko, a każdy kto zna wcześniejsze książki autorki z pewnością będzie zaskoczony uniwersalnością autorki i poruszanymi kwestiami. To piękna i mądra książka o rzeczywistości. Serdecznie polecam.

Wywiad z debiutantem plus konkurs

Piter Murphy: Witaj Pawle. Cieszę się, że możemy porozmawiać. Ekonomista i pisarz w jednym. Jak to się stało, że powstał „Pamiętnik młodego ekonomisty”?

Paweł Dub: Witaj Piotrze. To było dawno, dawno temu, kiedy ludzie z przerażeniem oczekiwali nadejścia pluskwy milenijnej. Pracowałem wówczas, w bardzo dużej spółce giełdowej i na kilka miesięcy przed końcem świata, sytuacja w spółce była tak napięta, aż jakiś desperat napisał na korporacyjnym forum: „Błagam, niech ktoś napisze jakiś kawał!”. Jako człowiek czynu, nie mogłem się powstrzymać i napisałem pierwszy tydzień Pamiętnika. Potem, przez wiele lat kurzył się on w zakamarkach mojego twardego dysku, aż sobie o nim przypomniałem. Zacząłem dopisywać kolejne tygodnie, aż do obecnego kształtu. Szczerze, nie wiem, czy dobrze robię, opowiadając o genezie powstania „Pamiętnika”, bo chyba jest strasznie trywialna w porównaniu z tym, co czytam we wstępach innych powieści ;)

PM: Czy historia, którą stworzyłeś jest w pełni fikcyjna?

PD: Fikcyjna? Można tak powiedzieć, chociaż wiele osób oraz zdarzeń było moją inspiracją. Mam przeogromną wyobraźnię, ale niektórych sytuacji sam bym nie wymyślił.

PM: Twoja powieść jest utrzymana w konwencji humorystycznej. Trudno jest pisać o trudnych sprawach w sposób zabawny?

PD: Przez kilka lat mojej młodości, mieszkałem w Pradze. Poznałem język, kulturę, a przede wszystkim, niepowtarzalny stosunek Czechów do rzeczywistości. Uwielbiam ich poczucie humoru i ciągle sobie wmawiam, że się nim dożywotnio zaraziłem. W tej sytuacji, nie mogłem napisać tej powieści inaczej.

PM: Skąd pomysł na książkę? Z autopsji?

PD: Tak, niestety tak. Moi bohaterowie są często przejaskrawieni, ale tylko w lekkim stopniu. Tylko po to, aby uwypuklić pewne cechy czy zachowania.

PM: Opowiedz czytelnikom w kilku słowach o zarysie swojej powieści.

PD: To opowieść o człowieku, który wkracza w dorosłe życie. Nie jest geniuszem, nie jest idiotą, jest zwykłym facetem i tylko od niego zależy, czy stanie się zmęczonym, cynicznym i podłym pracownikiem, czy jednak obroni się przed zarazą, jaką jest bezmyślność i marazm.

PM: Z tego co wiem, powstaną kolejne części? Ile ich w sumie będzie?

PD: Na pewno będzie druga część „Pamiętnika młodego ekonomisty”, następnie pojawi się „Pamiętnik młodego małżonka”, a na koniec „Pamiętnik młodego ojca”.

PM: Twoi ulubieni pisarze? Wzorujesz się na kimś?

PD: Mam wielu ulubionych pisarzy, ale dwóch mogę wymienić bez wahania. To Bohumil Hrabal oraz Jaroslav Hašek. Myślę nawet, że mój bohater ma w sobie coś ze Szwejka, jednak nim nie jest. Jeżeli chodzi o styl pisania, to mam nadzieję, że nikogo nie powielam. Oczywiście, mówię to z całym szacunkiem do pisarzy, którzy dla wielu bywają wzorami.

PM: Dlaczego wybrałeś e-książkę? Wierzysz w przyszłość elektronicznych książek?

PD: To mój debiut i tak było prościej, szybciej i łatwiej. Wierzę w przyszłość książki, niezależnie od nośnika, na jakim się ona znajduje. Czasem chyba zapominamy, że przede wszystkim liczy się treść i idea, którą niesie książką. Nie chcę dzielić książek na papierowe lub elektroniczne. Wolę podział na warte czytania i pozostałe.

PM: Dziękuje za rozmowę i czekam na kolejne części „Pamiętnika…”

PD: Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich czytelników Twojego bloga.

 Wydawca książki przeznaczył na potrzeby dwie licencje "Pamiętnika młodego ekonomisty". Przypominam, że teksty nie mogą być udostępniane osobom trzecim. Zwycięzcy otrzymają pliki do własnego użytku, bez możliwości ich rozpowszechniania. na odpowiedzi czekamy do piątku tj. 12 października. Zwycięzców wyłoni autor książki.

Pytanie konkursowe:
„Skoro wspomniałem o Szwejku to niech i pytanie konkursowe dotyczy tego sympatycznego Czecha. Co się takiego wydarzyło, że dobry wojak Szwejk został pucybutem porucznika Lukasza?”


Na zdjęciu 

Paweł Dub

"Opowieści niesamowite" - Edgar Allan Poe

 Ostatnie wieczory były dla mnie prawdziwą ucztą. Zapalałem świece, zaparzałem zieloną herbatę i siadałem w fotelu i włączałem "Opowieści niesamowite". Autor do tej pory mi znany wyłącznie z półek w księgarniach. Często przeglądałem jego opowiadania, ale nigdy nie zdecydowałem się na ich zakup. Postanowiłem posłuchać opowiadania w interpretacji znakomitego aktora Antoniego Rota. Piętnaście opowiadań podzieliłem na kilka wieczorów, słuchając każdego dnia 2-3 opowiadania.  Opowieści Poe to mieszkanka grozy, ale znajdziemy tam również napięcie które jest budowane na szczegółach obrazów, jakie serwuje nam autor. Poe jest doskonałym malarzem słowa, który atakuje nasze zmysły wyobraźni, uzależniając od swoich dzieł. Dodatkowym atutem jest muzyka, doskonale wprowadzająca nas w nastrój danego utworu. Z pewnością "Utwory niesamowite" to nie są utworami dla każdego. Mistrzowsko skonstruowane opowiadania zmuszają czytelnika do myślenia. Pisarz w każdym opowiadaniu rozpoczyna kolejną grę  z czytelnikiem.  Każde opowiadanie to inna historia i nowi bohaterowie, ale dopracowane w każdym detalu. Można się przestraszyć, rozmarzyć, zadumać. Ja zapomniałem o wszystkim. Otworzyłem umysł na te historie i pozwoliłem im tam zakiełkować na dłużej. Doskonała "lektura" na jesienne wieczory. Bardzo serdecznie polecam. Gwarantuję niezapomniane przygody.

AUDIOBOOK ZAWIERA OPOWIADANIA:
1. HOP FROG
2. PORTRET OWALNY
3. MASKA ŚMIERCI
4. METZENGERSTEIN
5. KRÓL DŻUMIEC
6. BERENICE
7. DIABEŁ NA WIEŻY
8. RĘKOPIS ZNALEZIONY
9. CZARNY KOT
10. BECZKA AMONTILLADA
11. ZAGŁADA DOMU USHERÓW
12. WILIAM WILSON
13. SERCE OSKARŻYCIELEM
14. STUDNIA I WAHADŁO
15. PRAWDZIWY OPIS WYPADKU


Opowiadań wysłuchałem dzięki  


Janet Evanovich "Stephanie Plum - Zaliczyć czwórkę"

  Za kilka dni w księgarniach pojawi się czwarta odsłona przygód nieustraszonej łowczyni tych, którzy mają z prawem za pan brat. Ja dzięki uprzejmości Wydawnictwa "Fabryka Słów" miałem możliwość przeczytania i ocenienia książki wcześniej. W sumie to nie wiem do końca, dlaczego ją otrzymałem. Ustalenia z wydawcą były ostatecznie inne, ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie. Dodam tylko, że z łowczynią spotykam się po raz pierwszy, nie miałem możliwości czytania poprzednich tomów.

 Stephanie Plum dostaje nowe zadanie. Musi doprowadzić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości kogoś, kogo nazwisko brzmi dziwnie znajomo - Maxine Nowicki. Zadanie banalne, ale jednak się komplikuje, jak to bywa w książkach. Oczywiście poznajemy "kolorowe" postacie, do których z pewnością nie będziemy mieli obojętnego stosunku. Dla mnie postać stukilogramowej murzynki w różowej sukience, czy tez postać faceta przebierającego się za kobietę były zbyt przerysowane, a ich poczynania często balansujące na krawędzi dobrego smaku. oczywiście pojawiają się kolejne "złe" postacie.

 Nie ukrywam że książka mnie potwornie wymęczyła i wynudziła. To zupełnie nie jest moja bajka, a sam humor jak na moje gusta zbyt naciągany i raczej nie pojawiał się na mojej twarzy banan co stronę. Już pomijam fakt zbytniej wulgarności tekstu. Oczywiście czasami "soczyste słowa" są potrzebne, aby wprowadzić czytelnika w stan taki, a nie inny, ale bez przesady...Właściwie nie wiem do końca o co chodzi w tej książce. Co kilka stron pojawiała się we mnie myśl że autorka pisała chyba wyłacznie z powodu sukcesu poprzednich części.
No cóż. Ja fanem twórczości Janet Evanovich nie zostałem, ale ci, którzy pokochali poprzednie przygody Stephanie, pewnie z dzika rozkoszą przeczytają "czwórkę". Czy polecam? Jak pisałem wcześniej. Fanom Stephani tak, a pozostali...? Niech czytają na własne ryzyko. Mnie nie porwało.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Angielski nie gryzie"

  Nie mam talentów do języków obcych, ale mam jednak upór, który mi bardzo pomaga. Do książki sięgałem, potem przerywałem naukę i brałem ją ponownie do ręki. Teraz wiem, że najtrudniej było mi przebrnąć przez początek. Tym razem przebrnąłem i przez środek, aż do ostatniej strony. jaki efekt? Dużo rozumiem z tego co słyszę w filmach anglojęzycznych, z czytaniem również nie mam problemów, ale gorzej jest z pisaniem. myślę, że z czasem i to się zmieni. 

  O tym, że "Angielski nie gryzie" przekonałem się na własnej skórze. Jestem dumny z siebie. Spełniłem swoje duże marzenia. To dopiero początek, ale coraz bliżej momentu, kiedy będę mówił płynnie w języku Szekspira. Sama książka jest genialnie skonstruowana. Zawiera trzynaście rozdziałów, a każdy traktuje o innym temacie. W każdym rozdziale słowniczek, a także ćwiczenia. Prawda jest że trening czyni mistrza. Bardzo podobają mi się objaśnienia gramatyczne. Są naprawdę wyjaśnione w sposób "łopatologiczny". Po przerobieniu tej książki mogę spokojnie wyjechać na wyspy i z pewnością bez większego problemu przeprowadzę proste konwersacje na podstawowe tematy. Ja sam nieśmiało myślę o zakupie ksiązek w języku angielskim, przystosowanych dla początkujących.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Licznik szaleje

 Czy dzisiaj liczniki wejść działają prawidłowo?jakieś wariactwo. Wskazuje mi 581 wejść, a norma to maksymalnie 150, w porywach do 200. Dodam, że wejścia z mojego IP są wyłączone.  

 Niestety, ale dopadło mnie przeziębienie, co tez ma pozytywne skutki. Mam nadzieję, że moje sterty do przeczytania "na wczoraj" zaczną topnieć? Dzisiaj ostatecznie przekonałem się również do audiobooków. Kończę słuchać powieść "Pies Baskerville'ów" Conana Doyla, którą wygrałem w konkursie organizowanym przez Zbrodnie w Bibliotece. Coś wspaniałego. Uwielbiam te klimaty deszczowej Anglii. Dzisiaj udało mi się nawiązać współpracę z serwisem AUDEO, które posiada w swoich zbiorach 2,500 audiobookow. A lektorzy czytają po prostu rewelacyjnie. Warto sięgnąć. I nie jest to reklama sponsorowana :-)



 

"Przypadki Robinsona Cruzoe" - Daniel Defoe

  Do tej pory byłem przeciwnikiem audiobooków, przy których zwyczajnie w świecie zasypiałem i się nudziłem do piątej potęgi. Ale ostatnimi czasy miałem okazję zetknąć się z nowym portalem "Audeo", gdzie można było przez krótki czas ściągnąć na dysk zupełnie bezpłatnie "Przypadki Robinsona Cruzoe". Zrobiłem to wyłacznie z sentymentu, nie licząc na jakieś wielkie wrażenia. To powieść, od której zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Czytanie o rozbitku i tajemniczej, bezludnej wyspie pobudziła moją dziecięcą wyobraźnię. Teraz, dzięki wspaniałemu lektorowi (głosu użyczył Marek Walczak) i wspaniałemu podkładowi muzycznemu na nowo "popłynąłem". Pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu i pofalowania po bezmiarze kolejnych pasjonujących przygód. Fajnie znowu jest być małym chłopcem przez kilka godzin i wrócić do odległych czasów.
 Słuchając powieści zapomniałem o wszystkim, wyłączyłem się na inne dźwięki, na wycie karetki pogotowia za oknem, na rozmowy ludzi. Dawno tak się nie czułem. Przyznaję bez bicia - dzięki Audeo zmieniłem zdanie o książkach czytanych. Chętnie sięgnę po kolejne interpretacje znanych powieści uznanych autorów. 


Papierowe kobiece pazury

  Czytając na facebooku o tym przedsięwzięciu odetchnąłem z wielką ulgą. W naszym kraju jednak są ludzie, którzy chcą zrobić coś dla innych. Na trzy dni zostawiły swoje obowiązki, rodziny i przybyły do Siedlec, aby się spotkać i porozmawiać o współczesnej literaturze dla kobiet. Co je łączy - każda z nich kocha to co robi. Co je dzieli? Piszą  gatunkowo rożne literacko książki. Są niesamowite, pełne pasji, ale i wyrzeczeń. W naszym kraju nie jest łatwo być pisarzem, a nasze bohaterki są prawdziwymi pasjonatkami słowa pisanego.

  Konia z rzędem temu, kto nie słyszał o Festiwalu Literatury Kobiecej, pod nazwą "Pióro i pazur", która miała miejsce w dniach 21 -23 września w Siedlcach. Pomysłodawczynią i organizatorką była znana pisarka Mariola Żaczyńska.Cała "impreza" odbyła się w siedleckim teatrze i była wyjątkowym przeżyciem nie tylko dla autorek, ale również dla czytelników, którzy zgromadzili się tłumnie na ten czas, aby wziąć udział w spotkaniach, warsztatach i wykładach. "Piórem i pazurem" to jednak coś więcej. W czasie Festiwalu zostały wręczone nagrody dla autorek, które zwyciężyły w poszczególnych kategoriach. Chciałem napisać w tym miejscu obszerny artykuł na temat spotkania, nawet prosiłem autorki o kilka słów od siebie, ale po przemyśleniu nie zrobię tego. Powód jest prosty. Na temat Festiwalu powstały obszerne artykuły. Poniżej podaję linki do miejsc, gdzie zostały podane wiadomości o "Piórze i pazurze". Warto przeczytać.

Artykuły znajdziemy: 1 , 2, 3, 4, 5

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...