Życzenia

 Dni mijają, a ja milczałem. Powaliła mnie codzienność, choroby i problemy. Znowu potrzebowałem odpoczynku od wirtualnego świata. Ale to nie znaczy że nie czytałem. Wręcz przeciwnie. Już w najbliższą środę rozpoczynam kurs kreatywnego pisania, co mi pomoże z pewnością w pisaniu dobrych powieści. Zdecydowałem się i dzięki temu liczę na wiele pozytywnych zmian w moim życiu w 2013 roku. Z pewnością moja druga powieść zostanie całkowicie zmieniona, mam w zamiarze napisanie jej od podstaw po ukończonym kursie.



Z okazji Zbliżającego się Sylwestra życzę Wam wspaniałej wieczorno-nocnej imprezy, a w 2013 roku życzę spełnienia wszystkich marzeń - tych wielkich i tych maleńkich, a także wspaniałych lektur na Nowy Rok.

"Rodzina na pokaz" - Kevin Wilson

  Kevin Wilson jest wykładowcą na uniwersyteckim i organizatorem konferencji dla pisarzy. Mieszka z żoną i synem w stanie Tennessee. Nadmienię tylko, że życzę każdemu takiego wykładowcy. Jeżeli wykłada tak jak pisze to ja zapisuję się na jego wykłady.

 Już na początku mam wielka ochotę napisać, że w "Rodzinie na pokaz" wszystko jest zwariowane i nieprzewidywalne. Poznajemy ekscentryczną rodzinę Fang. Rodzice uważają siebie za artystów i z wielkim zaangażowaniem organizują przedstawienia, które dla ich dzieci Anny i Bustera są prawdziwymi koszmarami. Takie zachowanie musiało wpłynąć na ich psychikę i wyrastają na niedostosowanych społecznie. Kolejne zdarzenia sprawiają, że dzieci  wracają do ekscentrycznych rodziców. A to nie będzie łatwe dla nikogo. 

 "Rodzina na pokaz" ukazuje, że tak naprawdę w każdej wspólnocie są zawirowania, ale przeciez ta wspólnota to ludzie składający się z rożnych osobowości. Czy każdy błąd wychowawczy można naprawić? Jak dzieciństwo wpływa na dorosłe życie wychowanków? Pod maska ironii i czarnego humoru mnożą się ważne pytania.

 Książka mnie niesamowicie zaskoczyła w pozytywnych znaczeniu. Uczy, bawi i daje do myślenia. Jej genialność to jej przesłanie, w którym autor widowiskowo przekazuje kawałek czegoś nam znanego, z czym się identyfikujemy i przy czym musimy się opowiedzieć za którąś ze stron. Prosta historia z zawiłą psychologią rodziny, analiza rozpadu podstawowej tkanki społecznej. Podoba mi się zakończenie, podoba mi się lekkość posługiwania się słowem i sam pomysł, który wbrew pozorom nie jest łatwy do przekazania czytelnikowi na niewiele ponad czterystu stronach. Autorowi udało się to doskonale. Serdecznie polecam. Doskonała lektura na okres świąteczno-noworoczny.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu



"Pożądanie miezka w szafie" - Piotr Adamczyk

 Po książkę sięgnąłem, będąc przekonany że to TEN Piotr Adamczyk - mój ulubiony aktor. Prawda okazał się inna i trochę się rozczarowałem już na początku. Ale cóż...zbieżność imion i nazwisk czasami pomaga, innym razem szkodzi. W przypadku autora z pewnością to pomaga.

 Trzeba przyznać, że autor doskonale wstrzelił się czasowo i tematycznie w trendy literackie. O czym traktuje ta powieść? czy zasługuje na bliższe zapoznanie się z nią? Autor snuje swoje barwne opowieści, a czytelnik się zastanawia ile prawdy jest w zawartej streści. Tego nie wiemy, ale to nie przeszkadza, aby książkę czytać jednym tchem. O czym pisze Adamczyk? O sobie, o codzienności, o kobietach które go otaczają oraz o życiu, takim zwykłym, czasami monotonnym, innym razem zbyt zwariowanym.

 Autora wyróżnia duży potencjał inteligencji, co jest uwydatnione w przekazie i dystansu do tego, o czym nam opowiada. A to wychodzi mu dobrze. Opowiada ciekawie, a kolejne rozdziały przynoszą ochotę na przeczytanie następnych. Autor nie żałuje nam swoich intymnych przemyśleń i doświadczeń, co w moich oczach jest czasami przesadą. Adamczyk żongluje czasem, często wracając wspomnieniami do dawnej miłości Marysi Jezus. Cieszę się, że takie książki wychodzą poza biurka ich autorów. Wydaje mi się, że Piotr Adamczyk opisał kawałek życia każdego z nas. Ale opisał to w sposób świeży, rzucający nowe spojrzenie na codzienność. Dodatkowym atutem są doskonałe dialogi i dopracowane sceny. Dużo można pisać na temat książki. Jedyny minus to w moim mniemaniu zbyt mała czcionka.Ostatnio czytam głownie przy sztucznym świetle i czasami zlewają mi się litery. Ogólnie polecam dorosłym czytelnikom. Doskonała lektura na relaks i trochę refleksji.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Konkurs na blogu bognigdyniemruga.pl


  O tej wyjątkowej książce pisałem jakiś czas temu, a dzisiaj otrzymałem w załączniki e-maila następującej treści od Wydawcy książki .Naprawdę warto powalczyć o tę wyjątkową książkę. Serdecznie zapraszam blogowiczów do zapoznania się z treścią bloga.

„Bóg nigdy nie mruga” Reginy Brett – książka doceniona przez polskich czytelników

Zbiór felietonów Reginy Brett, autorki dwukrotnie nominowanej do nagrody Pulitzera w dziedzinie reportażu, cieszy się coraz większą popularnością. „Bóg nigdy nie mruga” to opowieść kobiety, która dzięki doświadczeniu w swoim życiu wielu punktów zwrotnych, podpowiada, jak radzić sobie z trudniejszymi chwilami. To książka poruszająca, wzruszająca i zabawna.

Wydawnictwo Insignis zaprasza na blog poświęcony książce (www.bognigdyniemruga.pl), na którym opublikowano właśnie kolejne fragmenty książki w ujmującej interpretacji Ewy Błaszczyk. Regularnie zamieszczane są tam również m.in. wpisy od samej autorki, Reginy Brett.

Dla odwiedzających blog wydawca przygotował również konkurs, w którym do wygrania jest aż pięć egzemplarzy książki „Bóg nigdy nie mruga”. Szczegóły konkursu – na www.bognigdyniemruga.pl.



"Co zdarzyło się w Lake Falls" - Artur K. Dormann

  Nie jestem zwolennikiem książek o wampirach,ale po powieść polskiego pisarza sięgnąłem z przyjemnością, zachęcony wieloma pozytywnymi recenzjami czytelników. Fabuła jest godna uwagi, ale o niej pisał nie będę. Osoby zainteresowane pozycją znajdą opis historii, którą Dormann zawarł w swojej książce w internecie. 

 Na początku już wzrok przykuwa magnetyczna okładka, utrzymana w ciemnej tonacji i zwiastująca mroczną historię. Czcionka w miarę duża i marginesy, które pozwalają na to, aby oczy się nie męczyły.

 Nie będę ukrywał, że ta historia zasługuje w moich oczach na adaptację filmową i jestem przekonany, że byłby to wielki hit kinowy. Książkę przeczytałem dwa razy pod rząd, a to nie zdarza mi się często. Chylę czoła i biję pokłony przed tym debiutantem. Powaliła mnie historia, która wydaje się być prosta, ale ciągle znajdowałem w niej coś nowego. Lubię tego typu pozycje. Tajemnica, romans, napięcie, dobry styl. Mnie nie trzeba niczego więcej. Lubię  historie, w których jest zachowana pewna ciągłość, a postacie i kolejne sceny są dopracowane  w każdym calu. Dormann doskonale gra z czytelnikiem wyobraźnią, uderza w czułe struny czegoś, co pozwala na rozbudzenie ciekawości.  Powoli odkrywa przed nami kolejne karty. Wydaje mi się, że ta książka stanie się hitem wydawniczym. Nie ustępuje zagranicznym bestsellerom traktującym o literaturze wampirycznej. A może nawet jest od nich lepsza? Doskonały prezent mikołajkowo -świąteczny.


Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa


Blogerzy bajki piszą...



Kto nie słyszał o projekcie dwóch blogerek, który zaowocował jakiś czas temu wydaniem e-booka z opowiadaniami? Tym razem blogerzy muszą się zmierzyć z...bajkami. Oj, łatwo nie będzie. Musimy wejść w dziecięcą wyobraźnię i napisać tekst, który zainteresuje milusińskich. Może czarownice, a może smoki i królewna? Jeżeli jesteś gotowa, gotowy to wyślij swoje zgłoszenie uczestnictwa. 
Szczegóły znajdują się na blogu u Danusi pod adresem : 
http://ksiazkizbojeckie.blox.pl/2012/11/Blogerzy-Bajki-Pisza.html

Zgłoszenie można wysyłać do końca listopada. 


"Rozdroża" - Paul Young

  Już za dwa dni (28 listopada) trafi do księgarni książka, którą powinien przeczytać każdy szanujący się bibliofil. "Rozdroża" to nowa powieść autora "Chaty", która sprzedała się w imponującej ilości 18 mln egzemplarzy. Miałem to szczęście, że otrzymałem tzw. "szczotkę" i jestem po lekturze. Tym razem pokuszę się o króciutki zarys opowieść. Poznajemy egoistycznego biznesmena Anthoniego Spencera, który w życiu osiągnął wiele. Ale czyżby tak było naprawdę? Nagła choroba sprawia, że trafia na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie zapada w śpiączkę. Kiedy się budzi, zaczyna widzieć swoje życie z innej perspektywy. Za wszelką cenę próbuje zmienić swoje życie i naprawić swoje błędy z przeszłości. Poznaje kolejne osoby, które jak to u Younga bywa nie zawsze są tymi, jakimi chcemy aby byli. Rozdroża momentami przypominają mi "Opowieść wigilijną" Dickensa. Ale jest to zdecydowanie plus. Autor wytwarza równie ciepły i porywający klimat.

 Przy "Rozdrożach" nie sposób się nie wzruszyć,nie zatrzymać i prowadzić odwołań do własnego życia. Książka uderza w nasze struny refleksji, zmusza do analizowania naszego życia i stosunku do innych ludzi. Czy warto coś zmienić? Jutro może być na to za późno. Takie książki właśnie stawiam najwyżej. Piękny styl językowy, dobrze prowadzone dialogi i sceny, które pozostają na długo w pamięci. "Rozdroża" niosą wiele mądrości, które mogą wydawać się proste, a tak naprawdę są melodią dla naszych udręczonych dusz. To książka dla każdego, bez względu na wyznanie, statusu społeczny. Jestem przekonany, że "Rozdroża". Osobiście cieszę się, że książka zostanie oferowana do sprzedaży właśnie w okresie przedświątecznym. Może dzięki niej wielu z nas przypomni sobie o tych, których unikamy, do których żywimy negatywne emocje i podzielimy się z nimi opłatkiem? Dla mnie ta powieść ma bardzo osobisty wydźwięk. Jestem głęboko przekonany, że podobnie będzie z wieloma czytelnikami. To powieść o zagubieniu, nienawiści, wybaczaniu i wierze w człowieka. Serdecznie polecam. Naprawdę warto.

Za egzemplarz dziękuję Pani Iwonie z Wydawnictwa


"Ekologiczna zemsta" - Małgorzata J. Kursa

  Po przeczytaniu "Ekologicznej zemsty" chce się powtórzyć znane przysłowie o diable i babie. Na piękne miasteczko Kraśnik pada blady strach. Jakiś rzezimieszek napada samotne postacie, wyrywa im torebki i kradnie pieniądze. Inny z kolei nie potrafi prawidłowo korzystać z miejsca przeznaczonego do wysypu śmieci, umieszczając je w miejscach w których jest to zabronione. Ale od czego są operatywne mieszkanki uroczego miasta, których macki sięgają tam gdzie nie sięgają ręce sprawiedliwości.Z pomocą najbliższych postanawiają wymierzyć sprawiedliwość.

  "Ekologiczna zemsta" to lektura lekka i przyjemna w odbiorze. Małgorzata Kursa potrafi przenieść swój życiowy optymizm na swoje powieści, wynikiem czego otrzymujemy doskonałe komedie sytuacyjne, a te wręcz uwielbiam. No, może z dodatkiem kryminału bez trupów. Podziwiam autorkę za lekkość pióra i historie, które mnie bawią i przy których się odprężam. Małgosia Kursa po raz kolejny stanęła na wysokości zadania, serwując nam historię lekką i przyjemną.

  Książki Małgorzaty Kursy przypominają mi książki autorstwa Joanny Chmielewskiej z dawnych lat, a nawet są od nich lepsze. Dobrze opisane postacie i tło dopełniają reszty. Do tego żywe, dowcipne dialogi. W powieściach Kursy nie ma sztuczności, świat jest pokazany w sposób zabawny. Jeżeli ktoś lubi zabawę przez słowo to się nie zawiedzie. Serdecznie polecam.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Assassin's Creed Objawienia" - Oliwer Bowden

  Po raz pierwszy przeczytałem książkę, która powstała na podstawie bestsellerowej gry "Assassin's Creed" firmy Ubisoft. Długo biłem się z myślami, czy z pewnością chcę ją przeczytać i czy sprostam temu zadaniu. W końcu to fantastyka, do której jestem z lekka uprzedzony, ale ostatecznie zaryzykowałem. Co mnie do tego przekonało? Opis tej historii, a raczej dwa słowa "Templariusze" oraz "Zaginiona biblioteka". "Objawienia" to czwarta część serii. Czytanie jej bez znajomości poprzednich jakoś specjalnie nie wpłynęła  na mój odbiór opowieści. Powiem więcej, opowieść okazała się szalenie interesująca, a ja sam z pewnością sięgnę po poprzednie trzy tomy. O samej fabule nie będę się rozpisywał, każdy zainteresowany znajdzie jej treść w internecie. Czytając książkę nie miałem wrażenia że czytam fantastykę, co jest dla mnie dodatkowym plusem. Kolejny punkt to czcionka i rozmieszczenie tekstu. Czcionka jest stosunkowo duża, oczy się nie męczą, a  szerokie marginesy również wpływają korzystnie na ogólny komfort czytania. Nie sposób nie wspomnieć o profesjonalnie wykonanych okładkach, które przyciągają wzrok. Wydawnictwo Insignis po raz kolejny stanęło na wysokości zadania, oferując czytelnikowi książkę wydaną w sposób dopracowany w każdym calu.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Bóg nigdy nie mruga" - Regina Brett

   Zdaje się, że ta niepozorna książka nie może zaskoczyć, nie może wzruszyć, nie może sprawić że się zmienimy, zatrzymamy, a nawet wzruszymy.  Nic bardzie mylnego. Ja przy książce autentycznie płakałem, wracałem do poprzednich lekcji, analizowałem opowiadane historie i czułem jak przelewają się we mnie emocje.  Felietony pokochało tysiące ludzi na całym świecie. Były cytowane na blogach i w gazetach.  "Bóg nigdy nie mruga" zawiera pięćdziesiąt felietonów dotyczącej życia autorki i jej otoczenia. Regina Brett ma wspaniałą cechę - potrafi malować słowa i porywać czytelnika. Nie sposób się nudzić. Czym jest ta książka? Wbrew pozorom nie jest to poradnik jak żyć. Autorka dzieli się sobą, czasami bardzo intymnie. Nie zostawia czytelnikowi półotwartych drzwi, wychodzi naprzeciw i zaprasza go do środka. Podaje filiżankę kawy i prosi, aby czuł się jak u siebie. Ja czułem się wspaniale. To piękne historie które mogą wiele wnieść do naszego życia. Pięćdziesiąt krótkich historii, a w nie wplecione doskonale życiowe lekcje. To pozytywna książka, która wnosi w nasze serca radość i spokój. Nie potrafię opisać tego, co czuję po jej przeczytaniu. Leży na biurku, obok laptopa i tam z pewnością pobędzie dłużej. Mam zamiar każdego dnia otwierać i czytać jedną lekcję.To "ludzka i życiowa książka niosąca nadzieję.



Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Wygraj tablet Dante i książkę „Bóg nigdy nie mruga”!

Już od tygodnia w księgarniach w całej Polsce dostępny jest międzynarodowy bestseller „Bóg nigdy nie mruga” Reginy Brett, laureatki wielu nagród, dwukrotnie nominowanej do nagrody Pulitzera w dziedzinie reportażu. Tymczasem na blogu bognigdyniemruga.pl, poświęconym tej niezwykłej książce, trwa konkurs, w którym do wygrania jest między innymi wielofunkcyjny tablet Dante. Ponadto, specjalnie dla czytelników, zamieszczone tam są fragmenty książki – felietony w formie lekcji, które szturmem podbiły serca czytelników na całym świecie – i wpisy od samej Autorki, a także coś szczególnego – wybrane lekcje we wspaniałej interpretacji Ewy Błaszczyk. Konkurs trwa do piątku 23 listopada, szczegóły – na stronie  http://www.bognigdyniemruga.pl/.

"Fuckdoll" - Jerzy Corvin Litwiński

   Jerzy Corvin Litwiński urodził w 1957 roku w Warszawie. Koneser dobrego wina i cygar, amator muzyk. Pracował i mieszkał w wielu krajach,a  obecnie zajął się pisaniem książek. 

  Tytuł  książki "Fuckdoll" może nam wskazywać, że książka z pewnością nie jest dla dzieci dla tych, którzy kochają romanse i różowe kolory. I w sumie tak jest. To książka dla facetów i o nich. Nasz bohater to Robert Benesz, który kocha szybką, brawurową jazdę samochodem. Niestety, w czasie jazdy dochodzi do wypadku,w wyniku którego jego córka Julia potrzebuje operacji plastycznej, która przywróci jej dotychczasowy wygląd. Benesz bez zastanowienia wybiera najlepszą i najdroższą klinikę w USA, co prowadzi do lawiny darzeń mniej lub bardziej nieprawdopodobnych.

  "Fuckdoll" zaskoczył  mnie elastyczną wyobraźnią autora, który podsuwa nam kolejne akcje, zmieniające się niczym w kalejdoskopie. Miałem wrażenie, że autora niewiele ogranicza. Wprowadza nieprawdopodobne postacie, nadając swojej książki dużą dawkę komizmu. Zgadzam się ze stwierdzeniem z okładki" Ta powieść jest jak plątanina kolorowych przewodów we wnętrzu bomby. Tykającej bomby". Dawno nie czytałem książki,w której jest skumulowane tak dużo  akcji. Czy warto po nią sięgnąć? Z pewnością odpowiedź jest twierdząca, ale płeć piękna może poczuć się ciut zawiedziona. A może się mylę? Rzecz jasna to kwestia gustu i nastawienie do powieści.  Polecam każdemu, kto uwielbia książki w których dzieje się wiele, ale potrafi również podejść do tych historii z dystansem. Ja bawiłem się wybornie i życzę każdemu czytelnikowi (niezależnie od płci) pozytywnych wrażeń.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


 

"W jednej osobie" - John Irving

  Autor - John Irving - jest jednym z najwybitniejszych,współczesnych amerykańskich pisarzy. Jego powieści są tłumaczone na wiele języków i często ekranizowane. Bałem się tej książki, obawiałem się że nie poradzę sobie z treścią i tematyką. 

  Narratorem jest Billy Abbott, który pokazuje nam Amerykę i moralność, a właściwie jej brak. Billy rysuje rewolucje seksualną, transseksualizm i homoseksualizm. Nasz bohater dojrzewa i odczuwa u siebie "inny pociąg". Ja czytałem tekst z przerażeniem, gdyż otwierał mi oczy na wiele spraw. Momentami miałem dosyć zbyt wulgarnych opisów, ale jak się okazało były one niezbędne aby zbudować klimat, który pokaże czytelnikowi TEN świat, większości z nas zupełnie obcy, ale świat który  funkcjonuje również w naszym kraju. O przebieraniu się mężczyzn za kobiety i transseksualizmie wiem niewiele. Dzięki powieści zrozumiałem mechanizmy psychologiczne i psychiczne, kiedy narrator prowadzi nas od dzieciństwa Abbotta aż do dojrzałego wieku. Widzimy przemiany, fascynacje, zauroczenia. Książka mną bardzo wstrząsnęła, szczególnie ostatnie rozdziały, kiedy dowiadujemy się o wybuchu epidemii AIDS i widzimy byłych przyjaciół i partnerów narratora często umierających, lub w ostatniej fazie choroby.

  "W jednej osobie" to lektura dla ludzi odpornych psychicznie, z pewnością nie dla homofobów.  W książce pojawiają się kolorowe postacie, które nie pasują do zwykłego, szarego człowieka w naszym kraju. Irving zabrał mnie w podróż moich ukrytych uprzedzeń i pozwolił mi się z nimi zmierzyć. Dzięki powieści inaczej patrzę na ludzi o odmiennej orientacji seksualnej. Nie wiem, jak autor to zrobił, ale przekonał mnie do siebie tą powieścią, mimo że przez połowę książki byłem sceptycznie nastawiony i miałem pokusy przerwać jej czytanie. Autor przekracza pewne tabu, robi to drastycznie, ale może dzięki temu "szokowi" mogłem zrozumieć więcej. Irving jak to ma w zwyczaju nie cukruje, woli pokazywać prawdziwy, brutalny świat z detalami.

  Książka daje do myślenia, nie pozwala na bierność. Mną do tej pory targają silne emocje na myśl o niej. Od lat nie czytałem czegoś równie oryginalnego, a jednocześnie wstrząsającego.

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Profesor" - Cahrlotte Bronte

  Zawsze, gdy czytam treści sióstr Bronte odpływam w inny świat, za którym gdzieś potajemnie tęsknie. W sumie jest on aż tak odległy (XIX wiek), a magia pisania mnie niezmiennie zachwyca. Powieść Charlotte "Profesor" jest jej debiutem wydanym dopiero po jej śmierci. W Polsce ukazało się pierwsze wydanie. Lubię porównywać debiutanckie teksty i kolejne, powstające z biegiem kolejnych lat i nabywania dojrzałości literackiej autora.Tym razem autorka niezmiernie mnie zaskoczyła wyjątkowo dojrzałym debiutem.

 Charlotte Bronte napisała "Profesora" z perspektywy mężczyzny, Williama Cromswortha, który można powiedzieć że jest czarną owca w rodzinie. Z natury jest buntownikiem, odrzuca propozycje zostania kupcem i wstąpienia do seminarium, aby zostać duchownym. Żeni się z kuzynką, przez co jest nastawiony na ostra krytyk rodziny, co  nie do końca mu przeszkadza. Ostatecznie wyjeżdża do Brukseli, gdzie zostaje "profesorem", czyli nauczycielem języka angielskiego. Praca w szkole dla młodych panien zmienia jego podejście do życia i pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy. Pobyt w katolickiej szkole to ciągła walka z samym sobą, z własnymi demonami.

 Jak to zwykle bywa Charlotte postarała się o wiele szczegółów odnoszących się do otoczenia i ludzi. Zbudowała klimat miejsca i czasu, przez co powieść jest niezwykle interesująca. Książka zawiera wątki autobiograficzne dotyczące samej autorki. Sama treść jest uniwersalna w swoim przesłaniu i ponadczasowa. Polecam nie tylko fanom sióstr Bronte. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


 

"Złe towarzystwo" - John Verdon

  John Verdon długie lata pracował na Manhattanie w branży reklamowej. Pewnego dnia jednak postanowił coś zmienić w swoim życiu. Zerwał błyskotliwą karierę w firmie i osiadł na wsi w okolicach Nowego Yorku. Zajął się pisaniem. jego debiutancka powieść - "Wyliczanka" z miejsca stała się bestsellerem.  "Złe towarzystwo" jest drugą powieścią kryminalna autora, z pewnością nie ustępującą  poziomem "Wyliczanki".

   Zaczyna się niewinnie. Przyjęcie weselne, na którym znika pani młoda. Odnajduje ja świeżo upieczony mąż. Pani młoda jednak jest bez głowy. Podejrzani są goście i pracownicy. Do akcji wkracza detektyw Dave Gurney, który ma nie lada twardy orzech do zgryzienia. Tropy prowadzą w rożne miejsca, a szybko się okazuje że osoby z otoczenia nie są bezpiecznie. 

   Autor bardzo powoli wprowadza kolejne "niespodzianki", ale warto jest czekać. Okazuje się, że śmierć pani młodej to dopiero początek tego co ma nadejść. 

  Świetnie napisana powieść kryminalna, bardzo dobry pomysł, fabuła trzyma w napięciu do końca. Autor gra z czytelnikiem, wodzi go za nos, a nam...pozostaje zgadywać kto zabija i kto podkłada...o tym musi się przekonać czytelnik co i kto podkłada. Bardzo mi się podoba konstrukcja powieści. Czyta się szybko i z dużym zaangażowaniem. Krótkie rozdziały to dodatkowy atut. Sam chętnie sięgnę po "Wyliczankę". Jeżeli jest chociaż w jednej dziesiątej tak dobra jak "Złe towarzystwo" to z pewnością będę  zachwycony.

Polecam. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Pamiętnik młodego ekonomisty. Część I" - Paweł Dub

  Długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Ale w końcu znalazłem czas i otworzyłem e-booka. Wtedy zrozumiałem, że dawno nie czytałem czegoś takiego. Historia trzydziestopięcioletniego mężczyzny, który ledwo kończy studia i jakimś cudem otrzymuje dobrą pracę. Pierwsze strony mnie irytowały, gdyż autor postawił na codzienne wpisy młodego człowieka, a na początku są one krótkie i niewiele wnoszą do treści. Ale to przemyślny wybieg autora. Okazuje się, że na kolejnych stronach jest coraz lepiej. Autor doskonale żongluje  czytelnikiem, wprowadzając go w  doskonały nastrój sprawą młodego mężczyzny, który wpada w wir pracy w wielkiej korporacji i jak się okazuje, to co go spotyka czasami wyprowadza z równowagi otoczenie, innym razem nasz bohater staje się prawie celebrytą. Paweł Dub miał ciekawy pomysł, aby z humorem ukazać życie w miejscu, gdzie każdy walczy o pracę i stanowisko. Z chęcią sięgnę po kolejne części "Pamiętnika...". Nie wiem, ile z tego teksu autor pisał na podstawie własnych doświadczeń, a ile jest fikcja, ale tak czy inaczej  jest w "Pamiętniku" pewna świeżość. Ciesze się, że są ludzie którzy wierzą w to co piszą, a my czytelnicy potrafimy to odebrać i przyjąć. . Autorowi życzę samych sukcesów, a czytelnikom docenienia twórczości Pawła. 

  Dla czytelników mamy dwa egzemplarze recenzenckie, przesłane przez wydawnictwo e-bookowo. Osoby, które jako pierwsze wyrażą chęć przeczytania i zrecenzowania książki, niech zostawią w komentarzach swojego e-maila. Autor osobiście prześle plik w wybranym formacie.

31.10 Wioska przekletych

 Od dzisiaj można nabyć nową odsłonę antologii Halloween II -"31.10 Wioska przeklętych".  Jak zwykle Kinga Ochendowska stanęła w pełni na wysokości zadania, serwując czytelnikom nowe opowiadania autorów znanych z pierwszej części sprzed roku, a do tego tomiku zostały dołaczone opowiadania autorów, którzy uczestniczyli w konkursie zorganizowanym w celu dania szansy nowym piszącym. Wśród autorów znajdziemy postacie znane z blogów - Kamila Czepiela i Andrzeja Paczkowskiego, którzy napisali wspaniałe teksty, które można przeczytać. Na 344 stronach znajduje się 27 opowiadań, które łączy miejsce - Strzyżewo - tajemnicza wioska na południu Polski. Jest tajemniczo i strasznie. Rzecz jasna antologia jest dostępna bezpłatnie w formie e-booka w formatach e-pub oraz mobi w księgarni Virtualo. Życzę przyjemnej lektury. 




"Obce dziecko" - Alan Hollinghurst

  Książka, o której napiszę jest z pewnością inna niż większość tych, które czytujemy na codzień. Napisana z wielkim rozmachem nowa powieść jednego z najwybitniejszych pisarzy angielskich i jak się okazuje przedstawiciela literatury gejowskiej jest w moim odczuciu dziełem, które zasługuje na wyróżnienie. Gdy zamawiałem tę powieść u Wydawcy, sugerowałem się opiniami na zagranicznych serwisach i opiniami recenzentów i krytyków literackich. Nie znałem wcześniej dorobku literackiego Hollinghursta, ale coś mnie ciągnęło do tej książki. W Polsce zostały wdane wcześniej dwie jego książki, niestety aktualnie prawie nie do zdobycia.

 Obce dziecko" jest lekturą której akcja toczy się na przestrzeni parędziesięciu lat. Postacią, którą autor wysuwa na piedestał jest Cecil Valanc. Cecil jest poetą, któremu za życia nie udaje się jednak wypłynąć na szerokie wody w strefie autorskiej.  Nadchodzi jednak czas kiedy jego wiersz "dwa akry" zostaje zauważony i analizowany na różne sposoby przez krytykę i tych, którzy go znali. Cecil staje się pewną ikoną dla ludzi, którzy go pamiętają, którzy się z nim stykali. Homoseksualne skłonności poety i osób mu bliskich zostały przedstawione ze smakiem i dużą dawką subtelności. Ta książka należy do tych, które ja nazywam "kodowanymi". Autor wprowadza kolejne osoby, odkrywając powoli zależności między postaciami i bawi się nimi niczym kukiełkami, czasami wprowadzając zbyt duży chaos w treści, ale co nie przeszkadza, ale jeszcze bardziej wciąga. 

 Powieść ma wiele przesłań i warstw doskonale na siebie się nakładających.  Można wyczuć perfekcyjne odbicie wyczucia dobrego stylu autora, który prowadza kolejne sceny niczym grę w teatrze. Pisarz ma swoiste, angielskie poczucie humoru co jest uwidocznione w tekście. Książka jest dowcipna, inteligentna, ale to nie wszystko. "Obce dziecko" uzależnia i z pewnością nie pozwoli, aby szybko o niej zapomnieć. Alan Hollinghurst wprowadza nas w inny wymiar literatury, naprawdę z górnej półki. Osoby, którzy nie akceptują wątków gejowskich z pewnością w tym wypadku się się nie zawiodą. Są takowe, ale opisane ze smakiem i wyczuciem. To książka o pożądaniu, przemijaniu, o pamięci i tęsknocie o człowieku, który odszedł, ale ciągle żyje we wspomnieniach dzięki swojej spuściźnie literackiej. Autor zbudował pięknie świat, w którym żegluje, a my chętnie wsiadamy na jego statek i płyniemy z nim. Piękna książka. Serdecznie polecam.

Za egzemplarz dziękuję Panu Arturowi z Wydawnictwa

Kiedy rodzi się nowe dziecko...

 Zaczynałem pisanie i przerywałem. Męczyło mnie to, ale jednocześnie nie potrafiłem bez tego żyć. Opowiadanie na Halloween II napisałem pięć minut przed terminem oddania. Od kilku miesięcy miałem jakiś dziwny stan niemocy twórczej. Niby coś tam pisałem, ale to nie było to. Przeżyłem załamanie, kiedy zrozumiałem że moja druga powieść nadaje się wyłacznie do przerobienia tekstu, a raczej napisania od początku. I tak właśnie będzie teraz... pisze powoli, delektując się każdym zdaniem i słowem. Celebruję chwile uruchamiając wodze wyobraźni. Smakuję każde słowo. Dziwne jest to, jak podchodzę do pisania rok po wydaniu debiutanckiej powieści. Zrobiłem krok milowy, mam nadzieję że w dobrym kierunku. Mam to szczęście że ostatnio czytam dobre książki, które wiele wnoszą do mojego pisania. I ja mam zamiar napisać WARTOŚCIOWĄ powieść, nie kolejne czytadło, których są setki na rynku. Tym razem do sprawy podszedłem rzetelnie. Zrobiłem plan książki. Oczywiście wiele się zmieni a trakcie pisania, ale zawsze jednak coś zostanie z tego, co mam pierwotnie do przekazania. A efekt końcowy? Mam nadzieję, ze mnie tym razem zadowoli. 



 
Nie jestem asertywny. Ciągle sobie powtarzałem, że nie zakupię żadnej książki (szczególnie Doroty Masłowskiej). Wystarczyła wizyta w Empiku i wyszedłem z własnym egzemplarzem książki. Nie wiem jak to się stało. Znalazłem się tam celem zakupienia drobnego prezentu dla znajomej, a wyszedłem z książką. Niepotrzebnie otworzyłem i przeleciałem wzrokiem kilka linijek. Masłowska mnie przywołała.  Nie lubię takich dni. Jestem słaby, a przecież mam stosy do czytania.


"Przewrotnośc dobra" - Jolanta Kwiatkowska

  Pamiętam dokładnie dzień, kiedy napisała do mnie autorka z zapytaniem, czy zechcę przeczytać "przewrotność dobra". Potrzebowała oceny tekstu, gdyż wtedy miała problem ze znalezieniem wydawcy, który jej zaufa i wyda właśnie tę, ważną dla niej książkę. Zgodziłem się od razu, tym bardziej że w owym czasie byłem na Podkarpaciu i miałem mnóstwo wolnego czasu. Tekst wgrałem na Kindla i zabrałem się za czytanie. Przyznaję, że wtedy w trakcie lektury poczułem się dziwnie...Autorka znana mi wcześniej z typowo kobiecej literatury napisała nagle coś zupełnie coś innego, z czym wtedy nie potrafiłem jej utożsamiać. A jednak....nasze prywatne rozmowy wiele mi wyjaśniły i zrozumiałem, że ta książka jest potrzebna jej, mnie i z pewnością setkom innych ludzi. Ta opowieść to gra z  czytelnikiem i powolne odkrywanie kart powoli, a czasami zbyt szybko.

  Poznajemy Dorotę Cichocką i obserwujemy jej życie, a obserwacja szybko przestaje nam wystarczać. Jola Kwiatkowska doskonale zna się na ludzkich zachowaniach, budując fantastycznie otoczenie i wprowadzając postacie, z którymi wchodzi w interakcje. Dorota ciągle poszukuje siebie, swojej kobiecości, seksualności, miejsca w świecie. Cichocka walczy, ale robi to aby zrozumieć dlaczego tak się dzieje i wywalczyć dobre miejsce dla siebie w złym świecie. Dorotka jest współczesnym Prometeuszem, co zostało perfekcyjnie ukazane w powieści.

 "Przewrotność dobra" to nie zwykłe czytadło, ale książka o wielkim ładunku emocjonalnym połączonym z doskonałym piórem autorki. Czyta się szybko, a każdy kto zna wcześniejsze książki autorki z pewnością będzie zaskoczony uniwersalnością autorki i poruszanymi kwestiami. To piękna i mądra książka o rzeczywistości. Serdecznie polecam.

Wywiad z debiutantem plus konkurs

Piter Murphy: Witaj Pawle. Cieszę się, że możemy porozmawiać. Ekonomista i pisarz w jednym. Jak to się stało, że powstał „Pamiętnik młodego ekonomisty”?

Paweł Dub: Witaj Piotrze. To było dawno, dawno temu, kiedy ludzie z przerażeniem oczekiwali nadejścia pluskwy milenijnej. Pracowałem wówczas, w bardzo dużej spółce giełdowej i na kilka miesięcy przed końcem świata, sytuacja w spółce była tak napięta, aż jakiś desperat napisał na korporacyjnym forum: „Błagam, niech ktoś napisze jakiś kawał!”. Jako człowiek czynu, nie mogłem się powstrzymać i napisałem pierwszy tydzień Pamiętnika. Potem, przez wiele lat kurzył się on w zakamarkach mojego twardego dysku, aż sobie o nim przypomniałem. Zacząłem dopisywać kolejne tygodnie, aż do obecnego kształtu. Szczerze, nie wiem, czy dobrze robię, opowiadając o genezie powstania „Pamiętnika”, bo chyba jest strasznie trywialna w porównaniu z tym, co czytam we wstępach innych powieści ;)

PM: Czy historia, którą stworzyłeś jest w pełni fikcyjna?

PD: Fikcyjna? Można tak powiedzieć, chociaż wiele osób oraz zdarzeń było moją inspiracją. Mam przeogromną wyobraźnię, ale niektórych sytuacji sam bym nie wymyślił.

PM: Twoja powieść jest utrzymana w konwencji humorystycznej. Trudno jest pisać o trudnych sprawach w sposób zabawny?

PD: Przez kilka lat mojej młodości, mieszkałem w Pradze. Poznałem język, kulturę, a przede wszystkim, niepowtarzalny stosunek Czechów do rzeczywistości. Uwielbiam ich poczucie humoru i ciągle sobie wmawiam, że się nim dożywotnio zaraziłem. W tej sytuacji, nie mogłem napisać tej powieści inaczej.

PM: Skąd pomysł na książkę? Z autopsji?

PD: Tak, niestety tak. Moi bohaterowie są często przejaskrawieni, ale tylko w lekkim stopniu. Tylko po to, aby uwypuklić pewne cechy czy zachowania.

PM: Opowiedz czytelnikom w kilku słowach o zarysie swojej powieści.

PD: To opowieść o człowieku, który wkracza w dorosłe życie. Nie jest geniuszem, nie jest idiotą, jest zwykłym facetem i tylko od niego zależy, czy stanie się zmęczonym, cynicznym i podłym pracownikiem, czy jednak obroni się przed zarazą, jaką jest bezmyślność i marazm.

PM: Z tego co wiem, powstaną kolejne części? Ile ich w sumie będzie?

PD: Na pewno będzie druga część „Pamiętnika młodego ekonomisty”, następnie pojawi się „Pamiętnik młodego małżonka”, a na koniec „Pamiętnik młodego ojca”.

PM: Twoi ulubieni pisarze? Wzorujesz się na kimś?

PD: Mam wielu ulubionych pisarzy, ale dwóch mogę wymienić bez wahania. To Bohumil Hrabal oraz Jaroslav Hašek. Myślę nawet, że mój bohater ma w sobie coś ze Szwejka, jednak nim nie jest. Jeżeli chodzi o styl pisania, to mam nadzieję, że nikogo nie powielam. Oczywiście, mówię to z całym szacunkiem do pisarzy, którzy dla wielu bywają wzorami.

PM: Dlaczego wybrałeś e-książkę? Wierzysz w przyszłość elektronicznych książek?

PD: To mój debiut i tak było prościej, szybciej i łatwiej. Wierzę w przyszłość książki, niezależnie od nośnika, na jakim się ona znajduje. Czasem chyba zapominamy, że przede wszystkim liczy się treść i idea, którą niesie książką. Nie chcę dzielić książek na papierowe lub elektroniczne. Wolę podział na warte czytania i pozostałe.

PM: Dziękuje za rozmowę i czekam na kolejne części „Pamiętnika…”

PD: Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich czytelników Twojego bloga.

 Wydawca książki przeznaczył na potrzeby dwie licencje "Pamiętnika młodego ekonomisty". Przypominam, że teksty nie mogą być udostępniane osobom trzecim. Zwycięzcy otrzymają pliki do własnego użytku, bez możliwości ich rozpowszechniania. na odpowiedzi czekamy do piątku tj. 12 października. Zwycięzców wyłoni autor książki.

Pytanie konkursowe:
„Skoro wspomniałem o Szwejku to niech i pytanie konkursowe dotyczy tego sympatycznego Czecha. Co się takiego wydarzyło, że dobry wojak Szwejk został pucybutem porucznika Lukasza?”


Na zdjęciu 

Paweł Dub

"Opowieści niesamowite" - Edgar Allan Poe

 Ostatnie wieczory były dla mnie prawdziwą ucztą. Zapalałem świece, zaparzałem zieloną herbatę i siadałem w fotelu i włączałem "Opowieści niesamowite". Autor do tej pory mi znany wyłącznie z półek w księgarniach. Często przeglądałem jego opowiadania, ale nigdy nie zdecydowałem się na ich zakup. Postanowiłem posłuchać opowiadania w interpretacji znakomitego aktora Antoniego Rota. Piętnaście opowiadań podzieliłem na kilka wieczorów, słuchając każdego dnia 2-3 opowiadania.  Opowieści Poe to mieszkanka grozy, ale znajdziemy tam również napięcie które jest budowane na szczegółach obrazów, jakie serwuje nam autor. Poe jest doskonałym malarzem słowa, który atakuje nasze zmysły wyobraźni, uzależniając od swoich dzieł. Dodatkowym atutem jest muzyka, doskonale wprowadzająca nas w nastrój danego utworu. Z pewnością "Utwory niesamowite" to nie są utworami dla każdego. Mistrzowsko skonstruowane opowiadania zmuszają czytelnika do myślenia. Pisarz w każdym opowiadaniu rozpoczyna kolejną grę  z czytelnikiem.  Każde opowiadanie to inna historia i nowi bohaterowie, ale dopracowane w każdym detalu. Można się przestraszyć, rozmarzyć, zadumać. Ja zapomniałem o wszystkim. Otworzyłem umysł na te historie i pozwoliłem im tam zakiełkować na dłużej. Doskonała "lektura" na jesienne wieczory. Bardzo serdecznie polecam. Gwarantuję niezapomniane przygody.

AUDIOBOOK ZAWIERA OPOWIADANIA:
1. HOP FROG
2. PORTRET OWALNY
3. MASKA ŚMIERCI
4. METZENGERSTEIN
5. KRÓL DŻUMIEC
6. BERENICE
7. DIABEŁ NA WIEŻY
8. RĘKOPIS ZNALEZIONY
9. CZARNY KOT
10. BECZKA AMONTILLADA
11. ZAGŁADA DOMU USHERÓW
12. WILIAM WILSON
13. SERCE OSKARŻYCIELEM
14. STUDNIA I WAHADŁO
15. PRAWDZIWY OPIS WYPADKU


Opowiadań wysłuchałem dzięki  


Janet Evanovich "Stephanie Plum - Zaliczyć czwórkę"

  Za kilka dni w księgarniach pojawi się czwarta odsłona przygód nieustraszonej łowczyni tych, którzy mają z prawem za pan brat. Ja dzięki uprzejmości Wydawnictwa "Fabryka Słów" miałem możliwość przeczytania i ocenienia książki wcześniej. W sumie to nie wiem do końca, dlaczego ją otrzymałem. Ustalenia z wydawcą były ostatecznie inne, ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie. Dodam tylko, że z łowczynią spotykam się po raz pierwszy, nie miałem możliwości czytania poprzednich tomów.

 Stephanie Plum dostaje nowe zadanie. Musi doprowadzić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości kogoś, kogo nazwisko brzmi dziwnie znajomo - Maxine Nowicki. Zadanie banalne, ale jednak się komplikuje, jak to bywa w książkach. Oczywiście poznajemy "kolorowe" postacie, do których z pewnością nie będziemy mieli obojętnego stosunku. Dla mnie postać stukilogramowej murzynki w różowej sukience, czy tez postać faceta przebierającego się za kobietę były zbyt przerysowane, a ich poczynania często balansujące na krawędzi dobrego smaku. oczywiście pojawiają się kolejne "złe" postacie.

 Nie ukrywam że książka mnie potwornie wymęczyła i wynudziła. To zupełnie nie jest moja bajka, a sam humor jak na moje gusta zbyt naciągany i raczej nie pojawiał się na mojej twarzy banan co stronę. Już pomijam fakt zbytniej wulgarności tekstu. Oczywiście czasami "soczyste słowa" są potrzebne, aby wprowadzić czytelnika w stan taki, a nie inny, ale bez przesady...Właściwie nie wiem do końca o co chodzi w tej książce. Co kilka stron pojawiała się we mnie myśl że autorka pisała chyba wyłacznie z powodu sukcesu poprzednich części.
No cóż. Ja fanem twórczości Janet Evanovich nie zostałem, ale ci, którzy pokochali poprzednie przygody Stephanie, pewnie z dzika rozkoszą przeczytają "czwórkę". Czy polecam? Jak pisałem wcześniej. Fanom Stephani tak, a pozostali...? Niech czytają na własne ryzyko. Mnie nie porwało.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Angielski nie gryzie"

  Nie mam talentów do języków obcych, ale mam jednak upór, który mi bardzo pomaga. Do książki sięgałem, potem przerywałem naukę i brałem ją ponownie do ręki. Teraz wiem, że najtrudniej było mi przebrnąć przez początek. Tym razem przebrnąłem i przez środek, aż do ostatniej strony. jaki efekt? Dużo rozumiem z tego co słyszę w filmach anglojęzycznych, z czytaniem również nie mam problemów, ale gorzej jest z pisaniem. myślę, że z czasem i to się zmieni. 

  O tym, że "Angielski nie gryzie" przekonałem się na własnej skórze. Jestem dumny z siebie. Spełniłem swoje duże marzenia. To dopiero początek, ale coraz bliżej momentu, kiedy będę mówił płynnie w języku Szekspira. Sama książka jest genialnie skonstruowana. Zawiera trzynaście rozdziałów, a każdy traktuje o innym temacie. W każdym rozdziale słowniczek, a także ćwiczenia. Prawda jest że trening czyni mistrza. Bardzo podobają mi się objaśnienia gramatyczne. Są naprawdę wyjaśnione w sposób "łopatologiczny". Po przerobieniu tej książki mogę spokojnie wyjechać na wyspy i z pewnością bez większego problemu przeprowadzę proste konwersacje na podstawowe tematy. Ja sam nieśmiało myślę o zakupie ksiązek w języku angielskim, przystosowanych dla początkujących.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Licznik szaleje

 Czy dzisiaj liczniki wejść działają prawidłowo?jakieś wariactwo. Wskazuje mi 581 wejść, a norma to maksymalnie 150, w porywach do 200. Dodam, że wejścia z mojego IP są wyłączone.  

 Niestety, ale dopadło mnie przeziębienie, co tez ma pozytywne skutki. Mam nadzieję, że moje sterty do przeczytania "na wczoraj" zaczną topnieć? Dzisiaj ostatecznie przekonałem się również do audiobooków. Kończę słuchać powieść "Pies Baskerville'ów" Conana Doyla, którą wygrałem w konkursie organizowanym przez Zbrodnie w Bibliotece. Coś wspaniałego. Uwielbiam te klimaty deszczowej Anglii. Dzisiaj udało mi się nawiązać współpracę z serwisem AUDEO, które posiada w swoich zbiorach 2,500 audiobookow. A lektorzy czytają po prostu rewelacyjnie. Warto sięgnąć. I nie jest to reklama sponsorowana :-)



 

"Przypadki Robinsona Cruzoe" - Daniel Defoe

  Do tej pory byłem przeciwnikiem audiobooków, przy których zwyczajnie w świecie zasypiałem i się nudziłem do piątej potęgi. Ale ostatnimi czasy miałem okazję zetknąć się z nowym portalem "Audeo", gdzie można było przez krótki czas ściągnąć na dysk zupełnie bezpłatnie "Przypadki Robinsona Cruzoe". Zrobiłem to wyłacznie z sentymentu, nie licząc na jakieś wielkie wrażenia. To powieść, od której zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Czytanie o rozbitku i tajemniczej, bezludnej wyspie pobudziła moją dziecięcą wyobraźnię. Teraz, dzięki wspaniałemu lektorowi (głosu użyczył Marek Walczak) i wspaniałemu podkładowi muzycznemu na nowo "popłynąłem". Pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu i pofalowania po bezmiarze kolejnych pasjonujących przygód. Fajnie znowu jest być małym chłopcem przez kilka godzin i wrócić do odległych czasów.
 Słuchając powieści zapomniałem o wszystkim, wyłączyłem się na inne dźwięki, na wycie karetki pogotowia za oknem, na rozmowy ludzi. Dawno tak się nie czułem. Przyznaję bez bicia - dzięki Audeo zmieniłem zdanie o książkach czytanych. Chętnie sięgnę po kolejne interpretacje znanych powieści uznanych autorów. 


Papierowe kobiece pazury

  Czytając na facebooku o tym przedsięwzięciu odetchnąłem z wielką ulgą. W naszym kraju jednak są ludzie, którzy chcą zrobić coś dla innych. Na trzy dni zostawiły swoje obowiązki, rodziny i przybyły do Siedlec, aby się spotkać i porozmawiać o współczesnej literaturze dla kobiet. Co je łączy - każda z nich kocha to co robi. Co je dzieli? Piszą  gatunkowo rożne literacko książki. Są niesamowite, pełne pasji, ale i wyrzeczeń. W naszym kraju nie jest łatwo być pisarzem, a nasze bohaterki są prawdziwymi pasjonatkami słowa pisanego.

  Konia z rzędem temu, kto nie słyszał o Festiwalu Literatury Kobiecej, pod nazwą "Pióro i pazur", która miała miejsce w dniach 21 -23 września w Siedlcach. Pomysłodawczynią i organizatorką była znana pisarka Mariola Żaczyńska.Cała "impreza" odbyła się w siedleckim teatrze i była wyjątkowym przeżyciem nie tylko dla autorek, ale również dla czytelników, którzy zgromadzili się tłumnie na ten czas, aby wziąć udział w spotkaniach, warsztatach i wykładach. "Piórem i pazurem" to jednak coś więcej. W czasie Festiwalu zostały wręczone nagrody dla autorek, które zwyciężyły w poszczególnych kategoriach. Chciałem napisać w tym miejscu obszerny artykuł na temat spotkania, nawet prosiłem autorki o kilka słów od siebie, ale po przemyśleniu nie zrobię tego. Powód jest prosty. Na temat Festiwalu powstały obszerne artykuły. Poniżej podaję linki do miejsc, gdzie zostały podane wiadomości o "Piórze i pazurze". Warto przeczytać.

Artykuły znajdziemy: 1 , 2, 3, 4, 5

"Bractwo Bang Bang" - Greg Marinovich & Joao Silva

 W schyłkowym, wyjątkowo brutalnym okresie apartheidu w Republice Południowej Afryki czterech niezwykłych młodych fotografów – przyjaźniących się i zarazem rywalizujących ze sobą – tworzy grupę, w ramach której wspólnie przekazuje światu relację z rozgrywającego się na ich oczach pandemonium okrucieństwa. Ta wyjątkowo mocna, wstrząsająca i miejscami drastyczna opowieść spisana przez dwóch, jako jedynych nadal żyjących, członków grupy, stanowi szczegółowy opis pracy fotoreporterów na tle przemian zachodzących w kraju na drodze ku demokracji. Bractwo Bang Bang traktuje o wyjątkowo trudnych dylematach moralnych, przed którymi stają korespondenci wojenni. Gdzie przebiega granica między ambicją i odpowiedzialnością zawodową a człowieczeństwem? W którym momencie należy odłożyć aparat i z obserwatora stać się uczestnikiem wydarzeń?Oto żywe, wyjątkowo osobiste spojrzenie na wojnę autorstwa dwóch mężczyzn, których życie i praca najlepiej świadczą o tym, do czego zdolny jest dziennikarz, by dotrzeć do prawdy.
(z okładki)

  Lekturę zakończyłem kilka dni temu, ale musiałem odetchnąć, zebrać myśli i pomyśleć co mam o niej napisać.  Powodów ku temu jest kilka. "Bractwo Bang Bang" to nie jest prosta lektura. Mamy literaturę faktu, tym razem są to fakty o których często nie mamy pojęcia, albo o których nie chcemy wiedzieć. Książka traktuje o fotoreporterach wojennych, którzy ryzykowali swoje życie, aby przedstawić światu to, co naprawdę działo się w latach dziewięćdziesiątych w południowe Afryce. Krwawa wojna rasowa i śmierć zbierająca tam codzienne żniwa. To właśnie oni - międzynarodowi dziennikarze i fotoreporterzy - wchodzili w linie ognia, aby mieć najlepsze ujęcia. Narrator pisze z rozbrajająca szczerością o tym co przeżywał i jak funkcjonował on i inni w tych wyjątkowo trudnych warunkach. To swoistego rodzaju spowiedź człowieka, który przeżył gehennę, pracując w samym środku tego piekła. Ci ludzie zdawali sobie sprawę, że mogli zginąć, każde zdjęcie było okupione balansowaniem na krawędzi życia. Czytając tę pasjonująca lekturę miałem rożne odczucia.    Ta książka targa ludzkim sumieniem, zapada głęboko w pamięć. To prawdziwa historia, która zmienia nas w dużym stopniu. Czym jest dokładniej? Autor opowiada nam o kolejnych zamieszkach, o zachowaniach fotoreporterów, ale ukazuje również ich słabości, które czasami prowadzą do tragedii. Ta książka jest potrzebna nam wszystkim, gdyż uświadamia nas o faktach, o jakich często nie mamy pojęcia. Dodatkowym atutem sięgnięcia jest również zawartość w postaci czarno - białych zdjęć, często bardzo szokujących. Autor umieścił również zdjęcie kilkuletniej dziewczynki, za które fotograf otrzymał Pulitzera. Fotografia przedstawia kilkuletnią dziewczynkę, która "idzie" do najbliżej stacji gdzie może otrzymać żywność, co pomoże jej przeżyć.. Za dzieckiem podąża sęp. Autor zdjęcia niestety nie pomógł dziecku i nigdy nie wyjasniła się tajemnica, czy dziecko doszło do punktu docelowego i otrzymało pomoc.


  Książkę można odczytać wielowymiarowo. jako dokument, jako relację z wojny, ale również autor doskonale pokazuje postacie rysując ich profile osobowościowo - psychologiczne na przestrzeni kilku lat. Po tę ksiązkę powinien sięgnąć każdy, szczególnie ten, któremu się wydaje że ma źle w życiu i jest nieszczęśliwy. Porównywanie się do innych nie jest może dobrym rozwiązaniem, ale na pewno pomoże zweryfikować nasza codzienność  z tym, co przezywają ludzie na innym kontynencie.
  Na uwagę zasługuje również przekład, którego dokonał Wojciech Jagielski. Jest on również autorem polskiej przedmowy do wydania tej książki. "Bractwo Bang Bang" to szalenie interesująca pozycja, która z pewnością znajdzie wysokie miejsce na naszej półce. Serdecznie zachęcam każdego do sięgnięcia po tę ksiązkę, do cofnięcia się w czasie i przestrzeni. Warto przeczytać.

"Duchy pośród nas. Odkrywając prawdę o tamtym świecie" - Van Praagh James

   James Van Praagh, ur. 23 sierpnia 1958 w Bayside w Queens (dzielnica) - amerykańskie medium, pisarz i producent telewizyjny. Jest jednym z producentów serialu "Zaklinacz dusz". Jego umiejętności są kwestionowane.

   Dlaczego opowieści o duchach są obecne w każdej kulturze? W jaki sposób ludzie, którzy nie wiedzieli nawet o swoim istnieniu w dawnych czasach przekazywali sobie identyczne ustne opowieści? Opowieści o tych, którzy powinni być martwi a wciąż pozostają wśród żywych.
  Co cię czeka po przejściu na drugą stronę? Co spotkało Twoich bliskich, którzy już odeszli? Są w Niebie czy może właśnie przez Twoje ramię czytają słowa, które widzisz na ekranie? Co możesz dla nich zrobić i co oni mogą zrobić dla Ciebie? Czy duchów powinieneś się obawiać, czy raczej mieć nadzieję na ich spotkanie?
Odpowiedzi udziela jedno z najpotężniejszych żyjących mediów. James Van Praagh wyjawi Ci sekrety duchów i ich wpływu na życie Twoje i Twoich najbliższych. Niejednokrotnie to, co nazywamy opętaniem może mieć bowiem podłoże w świecie umarłych.
Sprawdź, czy powinieneś się obawiać spotkania z duchami i odkryj sekret życia po życiu. Przekonaj się, że filmowy hit „Szósty zmysł” to nie jest tylko fikcja...

  Przyznaję że książkę czyta się szybko.  Autor opisuje swoje życie i relacje z duchami które widuje wszędzie, szczególnie w czasie organizowanych spotkań, na cmentarzach itd. Książka sama w sobie niesie pozytywny ładunek emocji, pozwalając na wiarę, że coś znajduje się po drugiej stronie. Autor pisze gdzie można spotkać te istoty, pisze także o upiorach, podaje przypadki nawiedzeń itd. Książka może być szczególnie pomocna tym, którzy stracili kogoś bliskiego. Pozwala odnowić nadzieję, że ta osoba żyje w innym wymiarze. Ta pozycja to swoiste kompendium wiedzy. Podejść do niej można bardzo poważnie, albo z przymrużeniem oka. Ciekawa lektura na deszczowy dzień.

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu


Burleskowo

 W sobotni wieczór postanowiłem znowu polecieć z prywatą, za co przepraszam. Dzisiaj wypunktowałem sobie za i przeciw pisaniu. W sumie nie wiem czy dobrze czynię, uzewnętrzniając się właśnie tutaj. Moje literackie zainteresowania zataczają coraz większe koła. Zawsze patrzyłem krzywym okiem, a przed weekendem zakupiłem "Grę o tron" oraz dwa tomy "Wiedźmina" Sapkowskiego. Sam jestem zaskoczony, ale ciągle szukam swojego miejsca, w którym mogę rozwinąć skrzydła i popłynąć. Aktualnie każdą wolną chwilę spędzam na czytaniu i na blogu. na chwile obecną czytam trzy książki, totalnie różniące się między sobą tematyką. 
 Od października rozpoczynam kolejny projekt literacki. Do tego czasu muszę zdobyć ciekawy pomysł na fabułę.  Próbowałem zakończyć przygodę z pisaniem, zamknąć ten rozdział, ale nie potrafię. Pisanie to moja jedyna miłość. Na koniec chcę Wam czytelnicy zadedykować mój ulubiony utwór z Burleski. Ostatnimi czasy słucham tylko tego, jest mi smutno, dosięgam dnia i za chwile znowu się podnoszę. A wszystko zawdzięczam Cher.


"Miriam" - Jarosław Klonowski

 
  Jarosław Klonowski jest  absolwentem Wydziału Historii bydgoskiego UKW. Autor kilku ksiązek z wątkami historycznymi. 
Autor, jako jeden z niewielu polskich pisarzy wykorzystuje naszą historię średniowieczną łącząc ją w dynamiczną fabułą. Miriam to kolejna brawurowa powieść historyczna osadzona całkowicie w realiach polskich.

  Młoda Żydówka, kradnąca do tej pory sakiewki i serca na ulicach kujawskich miast, od miesiąca ukrywa się w benedyktyńskim szpitalu w Kruszwicy. Przebrana za mnicha, usiłuje zmylić ścigających ją wrogów. Niestety, za sprawą zagadkowej postaci, jej sekret wychodzi na jaw. Miriam czuje, że grunt ucieka spod jej stóp. Bez wahania wodzi braciszków na pokuszenie. Opornych przekonuje, że jej głosem przemawiają anioły. Szpital staje się świadkiem dramatycznych zdarzeń, gdy w pozornie spokojne życie konwentu wkrada się tajemnica i zbrodnia, popełniona za sprawą mrocznych sił.
Kim jest tajemniczy złoczyńca, który wmieszał się w szeregi zakonników, aby wykraść sekrety kruszwickiego szpitala? Skąd wie tak wiele o przeszłości Żydówki i jak zamierza wykorzystać tę wiedzę?...         
Niektórych bohaterów Miriam czytelnicy mieli okazję poznać w Tajemnicy świętego Wormiusa oraz Ogniach świętego Wita.
  
  Książkę otrzymałem wczoraj i pochłonąłem w ciągu doby. Jej premiera jest przewidywana na 27 września, czyli ukaże się w księgarniach w przyszły czwartek. "Miriam" to moja pierwsza przygoda autorstwa bydgoskiego historyka i pisarza.  W moim mniemaniu książka ma kilka niedociągnięć, a najważniejszy to dialogi. Z pewnością w czasach ,w  których dzieje się akcja ludzie nie używali pewnych słów. Wydaje mi się również, że sceny erotyczne są zbyt opisowe. Osobiście czułem pewien niesmak. Książki nie można również traktować w kategoriach historycznych. Podane miejsca często istnieją, ale niekoniecznie miały tam miejsce wydarzenia opisywane przez autora.  

 Teraz plusy...Autor pięknie prowadzi nas przez kolejne strony, doskonale operuje słowem pisanym. Sama fabuła trzyma w napięciu, ksiązkę czyta się w napięciu i bez znudzenia. "Miriam" to doskonała, niezobowiązująca lektura na wieczór. czy warto przeczytać? Z pewnością warto. Polecam szczególnie miłośnikom średniowiecznych historii, tajemniczych zakonów i odrobiny magii. O czarowaniu Klonowskiego  zapewniam. Polecam.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


"Sunset Park" - Paul Auster


 Paul Auster urodził się w rodzinie żydowskiej, jego przodkowie do USA przyjechali z terenów Polski. W 1970 ukończył Columbia University, przez pewien czas pracował jako marynarz na statku handlowym, mieszkał w Paryżu. Do Stanów wrócił w 1974. Tłumaczył francuskich poetów, prowadził kursy przekładu, a karierę pisarską zaczynał od tomów poezji i twórczości eseistycznej. Pierwszą swą powieść (kryminał Nieczyste zagranie) opublikował pod pseudonimem Paul Benjamin (Benjamin to jego drugie imię). Auster zasłynął trzema powieściami wydanymi w latach 1985 - 1986 Szklane miasto, Duchy, Zamknięty pokój. Zostały one opatrzone wspólnym tytułem Trylogia nowojorska i są najbardziej znanym oraz cenionym dziełem pisarza, czasem uważanym za esencję jego twórczości. Akcja Trylogii nowojorskiej rozgrywa się w szarych zaułkach miasta tytułowego, po których snują się samotni ludzie obciążeni detektywistycznym zadaniem, najczęściej wbrew swej woli. Zagadka kryminalna jest tylko wstępem do rozważań egzystencjalnych, ogólnoludzkich, a akcja każdej z 3 powieści rozgrywa się w atmosferze jakby żywcem przeniesionej z Kafki czy Becketta. Auster jest twórcą nieodłącznie związanym z Nowym Jorkiem, miasto to stanowi tło większości jego dzieł. Przy konstruowaniu swoich utworów pisarz często korzysta za schematu powieści kryminalnej, wykorzystuje go jednak w sposób pastiszowy i postmodernistyczny. Przez niektórych krytyków jest uważany za jednego z najważniejszych żyjących amerykańskich pisarzy. Znany nie tylko w kręgach literackich stał się po premierze filmu Dym z Harveyem Keitelem w roli głównej. Dym to wspólne dzieło Austera oraz reżysera Wayne'a Wanga. Już samodzielnie pisarz wyreżyseruje (w 1998) Lulu na moście z Mirą Sorvino i ponownie Keitelem. Wcześniej, bo w 1993, napisał scenariusz do Muzyki przypadku filmu opartego na jego powieści o tym samym tytule.

 Po raz pierwszy zetknąłem się z twórczością Austera i sam nie wiem co mam napisać. "Sunset Park" nie można porównać do innych książek.  Dlaczego?

 Pulsujący emocjami świat Nowego Jorku... Paul Auster, współautor kultowych filmów "Dym" i "Brooklyn Boogie", ponownie odkrywa przed nami tajemnice metropolii, która nigdy nie śpi, oraz sekrety mieszkających tam ekscentryków. Bohaterowie "Sunset Park" rzadko chodzą utartymi ścieżkami, ale uporczywie szukać będą prawdziwej miłości, szczęścia i swojego miejsca w życiu.
Miles nieumyślnie spowodował śmierć przyrodniego brata. Po tym wydarzeniu znika bez słowa, zrywając wszelkie kontakty z ojcem i macochą. Na Florydzie poznaje atrakcyjną Kubankę - Pilar. Nastolatka marzy o tym, by opuścić dom rodzinny i żyć w zgodzie z własnymi uczuciami. Przypadkowe spotkanie w parku staje się początkiem namiętnej miłości, którą zakochani muszą utrzymywać w tajemnicy do czasu, aż Pilar stanie się pełnoletnia. Szantażowany przez siostrę dziewczyny Miles decyduje się na kolejną ucieczkę. Powraca na Brooklyn. Jego nowym domem staje się squat niedaleko Sunset Park, a nowymi przyjaciółmi dziwni mieszkańcy tego przybytku - niepokorny Bing, dręczona erotycznymi wizjami Ellen i niespełniona pisarka Alice... Czy Miles odważy się na rozmowę z ojcem, której unika od lat? I jakie będą dalsze losy zakochanych? (tekst z okładki)

 Książka w równym stopniu mnie zachwycała, co irytowała. Mogę powiedzieć, że mnie uzależniła od siebie w sposób podstępny i niespodziewany. Autor pisze w sposób lekki, a najdziwniejsze jest chyba to że w całej książce jest tylko kilka krótkich dialogów. Do prozy Austera trzeba się po prostu przyzwyczaić. Jest wymagająca, momentami toksyczna i uzależniająca. Po prostu różniąca się od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. To opowieść o ludziach, autor obnaża ich psychikę podając nam w tle Nowy Jork. Nie ma tutaj przerysowań, jest raczej oszczędność formy słowa. Dlatego zgadzam się ze stwierdzeniem Harukiego Murakami, który powiedział że Paul Auster jest absolutnym geniuszem. Poleca każdemu, kto szuka czegoś więcej od literatury. naprawdę warto.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...