O wojnie napisano wiele rozpraw naukowych, powieści i innych gatunków. Można by rzecz, że temat jest wyczerpany. A jednak czasami pojawia się perełka, która wprowadza czytelnika w stan emocjonalnego rozchwiania, a sama lektura staje się wywyższona do rangi świętości.
Kristin Hannah nie napisała niczego odkrywczego, jakby mogło się wydawać. Mamy historię dwóch sióstr, ich ojca i ich trudnych relacji. A wszystko rozpoczyna się u progu rozpoczęcia II Wojny Światowej.
"Słowik" jest powieścią niezwykłą ze względu na klimat w niej panujący, język czy też tło. Autorka perfekcyjnie opisuje czas jakże trudny, który zmienia mieszkańców Francji. To w tym kraju osadziła swoją opowieść.
Dwie siostry, wydawać się może, że na pozór znacząco różniące się od siebie, a jednak...Wybuch wojny, a za nim idące konsekwencje zmieniają psychikę i decyzje, które często muszą być podejmowane w ułamku sekundy.
"Słowik" jest dla mnie przykładem książki, w której pisze się w sposób doskonały o przemocy, ale bez wulgaryzmów, a same sceny przemocy ograniczając do minimum. Pisarka poszła w stronę relacji międzyludzkich, czasami mocno zagmatwanych, które niosą za sobą czasami szalone wybory. Kristin Hannah pokazała człowieka w sytuacji ekstremalnej, ale skupiając się na jego pozytywnych stronach.
Czasami jest tak, że cokolwiek napisze się o utworze, to nie będzie nawet w połowie oddaniem emocji, które towarzyszą czytelnikowi. Tak było ze mną w tym przypadku. "Słowik" wędruje u mnie na najwyższą półkę.
Ta książka jest niezwykła sama w sobie. Napisana z wielkim rozmachem, dopracowana w każdym calu przypomina to, co odchodzi powoli w niepamięć. Niezwykle piękna opowieść o rodzinie, o miłości, odwadze. Serdecznie zachęcam do tej lektury.