Gosława Brzózka kończy studia na wydziale medycznym i zostaje skierowana na roczne praktyki u...szeptuchy. Tak, wiem. Brzmi absurdalnie, ale co z tego? Gosława ma wiele fobii związanych ze wsią, które szybko dają o sobie znać. Gosię od pierwszych godzin we wsi Bieliny prześladuje pech. Ale jak to w bajce bywa, na ratunek przybywa królewicz, ale w tym wypadku jest to uczeń u wiejskiego kapłana o imieniu Mieszko.
Gosia nie ma pojęcia, w co się pakuje. Sama nie wierzy w bogów, ani wszystkie rytuały z nimi związane. Wychowana w mieście, po ukończeniu medycyny nie wierzy w leczenie np. jajkiem. A sama szeptucha u której pobiera nauki okazuje się kobietą pełną tajemnic.
Ta książka ma w sobie wielki potencjał. A to za sprawą doskonałego wprowadzenia do akcji "reliktów przeszłości", które czasami są odległe o setki lat. Gratuluję autorce lekkości języka i obycia z tematem. Z trudem odkładałem książkę. Pisarka (będąca lekarką) bawi nas tą historią. Cieszę się z pisania w osobie pierwszej. Dzięki temu miałem wiele zabawy. Przemyślenia Gosławy są genialne i charakteryzują się wielkim humorem, połączonym z dystansem do świata i tego co ją spotyka.A spotyka ją wiele zawirowań.
Nie jestem fanem książek tego typu (fantastyka), ale takie jak "Szeptucha" mogę czytać na kilogramy. Ta historia ma coś z romansu i przygody. Wspaniały misz-masz. Miałem wrażenie, że Miszczuk bawiła się w trakcie pisania. "Szeptucha" gwarantuje doskonałą zabawę. Poczucie humoru Gosławy pokrywa się z moim. Zapraszam do krainy przesądów, bogów, rytuałów i postaci, o których trudno zapomnieć po odłożeniu książki. To doskonała zabawa na długie wieczory. Serdecznie polecam.