O wielu książkach pisze, że zostawiają we mnie pewien ślad, gdyż jest to prawdą. A dziennik pozostawił coś więcej. Książka poruszyła we mnie delikatną strunę,w która autorka z całą siłą uderzyła. Tę historię napisało dziecko. Dla mnie to świadectwo, które do mnie wyjątkowo przemówiło i sprawiło, że nie raz zakręciła się łza. Widzimy okropieństwa wojny oczami żydowskiej dziewczynki. Cieszę się, że te zapiski zobaczyły po latach światło dzienne. Rodzaj takiej literatury jest prawdziwym przekazem i hołdem dla tych, którzy niewinnie zginęli w bezsensowności wojny. Helga Veissova jest uznaną malarką. Sama książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza to dziennik który do mnie trafił i ujął mnie za serce. Druga cześć, to rozmowa z Panią Helgą, równie interesująca. Cześć trzecia to słownik zawierający tłumaczenie niemieckich słów występujących w tekście. Całości dopełniają fantastyczne rysunki z dzieciństwa, oraz stare czarno białe fotografie. Dostajemy kawał dobrze napisanej historii, chociaż jakże tragicznej. Pisząc o tej pozycji cały czas buzują we mnie emocje. Jeszcze teraz jest mi niezmiernie trudno pisać o tym co czytałem. Każde słowo nie będzie adekwatne do słów autorki. Jestem jej szczerze i ogromnie wdzięczny za tę książkę. Długo będę teraz dochodził do siebie.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu